Czysta jak łza woda, to ona chyba najbardziej urzekła nas nad Wdą. A może jednak były to piękne i leciwe drzewa Borów Tucholskich rosnące w równiutkim szeregu jak na żołnierskiej musztrze? Z pewnością była to natura. Piękna, dzika i otaczająca nas z każdej strony. Tak właśnie przywitało nas Kociewie, gdzie odpoczywaliśmy, a może raczej regenerowaliśmy się na rowerach i w kajaku po największym tegorocznym obżarstwie na Festiwalu Smaku w Grucznie.
Spływ kajakowy Wdą
Jest druga połowa sierpnia, niedziela 10 rano. Wda meandruje cicho i spokojnie pośród Borów Tucholskich, łąk i rozsianych na nich niewielkich wiosek. Siedzimy wygodnie z kajaku. Woda nieźle nas wychładza, bo żar leje się z nieba. Jesteśmy sami, no prawie sami, bo wokół nas roznosi się radosny śpiew ptaków, a pod nami pływają mniejsze i większe ryby. Przez najbliższe dwie godziny nie zobaczymy i nie usłyszymy ludzi. Potem minie nas jeden kajak i znowu będziemy sami, aż do spływu do bazy w Tleniu. Patrzymy w wodę i nie wierzymy własnym oczom. Na dnie widać prawie każdy kamień, chyba, że przysłaniają go gęste podwodne trawy, falujące w zgodzie z niezbyt silnym nurtem rzeki.
Woda jest całkowicie przejrzysta, zaczynamy rozumieć jak wygląda woda pierwszej klasy czystości. W ogóle nie wygląda. Masz wrażenie, że po prostu jej nie ma. Tak jest na całej trasie spływu, dopiero przed Tleniem robi się mętna. Ale to zasługa mielizny i turystów na rowerach wodnych. Nie musimy zbytnio się wysilać, powoli suniemy z wartkim nurtem rzeki i kontemplujemy otaczającą nas przyrodę. Dobrze jest się tak zatrzymać. Na Kociewiu nad Wdą czas wydaje się płynąć wolniej.
Kociewie i ruchanki z fjutem
Cześć z Was pewnie zastanawia się o co chodzi z tym Kociewiem. Kociewie to region etniczno-kulturowy leżący w dorzeczu dwóch rzek uchodzących do Wisły – Wierzycy i Wdy, nad którą jesteśmy. Do Kociewia należy także zachodnia część Borów Tucholskich, po których śmigaliśmy po kajakach rowerami. Kociewiacy mają swoją gwarę i potrawy regionalne, z których najbardziej znane są ruchanki z fjutem. Ruchanki to drożdżowe racuchy smażone w głębokim tłuszczu. Nazwa pochodzi od „ruszenia” drożdży. Ruchanki tradycyjnie podaje się z fjutem, czyli smarowidłem z maślanki i cukru lub miodu, nazwa tego smarowidła wzięła się od ciągnącej konsystencji. Inne tradycyjne potrawy kociewskie to szandar, czyli kociewska babka ziemniaczana podawana z plasterkami boczku na wierzchu, oraz placki ziemniaczane szory.
Kociewie od kuchni
Skoro jesteśmy w temacie jedzenia, to właśnie na Kociewu odbywa się jedno z największych wydarzeń kuchni regionalnej w Polsce. Tym wydarzeniem jest wspomniany wcześniej Festiwal Smaku w niewielkiej wsi Gruczno, o którym przeczytacie w tym poście: 10. Festiwal Smaku w Grucznie – wielka, kulinarna uczta. Objedliśmy się tam okrutnie i jesteśmy pewni, że zrobimy to po raz kolejny. Zwłaszcza, że po takim obżarstwie można wsiąść na kajak czy rower i w pięknych okolicznościach przyrody spalić łapczywie pochłonięte kalorie.
Ale na Kociewiu można zjeść dobrze nie tylko na Festiwalu Smaku. Zazwyczaj sceptycznie podchodzimy do hotelowych restauracji, ale w hotelu Evita w Tleniu czekała na nas miła niespodzianka. Zjedliśmy wyśmienitą zupa z czarnych łebków z kluskami śląskimi i równie dobry żurek, a to są jedne z naszych ulubionych polskich zup, więc oceniamy je niezwykle krytycznie. Drugiego dnia nawet nie przyszło nam do głowy, żeby spróbować na pierwsze danie czegoś innego! Zaczęliśmy jednak od grzanek z wątróbką i jabłkami, które są naprawdę godne polecenia, zwłaszcza, że wielbicielami wątróbki nie jesteśmy, a zajadaliśmy się nimi jak nigdy. Na drugie danie zamówiliśmy bardzo dobre zrazy z dziczyzny na kaszotto z karmelizowanymi burakami oraz okonia, nie przekonały nas jedynie pieczone pierogi z pstrągiem i dziczyzną. Arcyciekawe okazały się lody zapiekane w piecu pod bezą, do tej pory nie zdarzyło nam się jeść lodów na gorąco! Ale nie będziemy mówić nic więcej, zapiekane lody trzeba przetestować samemu!
Jeżeli lubicie dobre piwo, wybierzcie się do małego lokalnego browaru zlokalizowanego w Przystanku Tleń, dawnej Samotni nad Wdą. Można się tu nie tylko napić warzonego na miejscu piwa, ale także poprosić właściciela, aby opowiedział o procesie warzenia i leżakowania tutejszego piwa. Kadzie warzelne i filtracyjne macie na wyciągnięcie ręki – stoją w przestrzeni publicznej Przystanku. Proces warzenia składa się z czterech etapów – zacierania, filtracji, wysładzania i gotowania. Po warzeniu następuje fermentacja burzliwa, a następnie cicha, proces ten trwa od kilku do kilkudziesięciu dni. Efekt jest piorunujący, tak dobrego piwa nie wypijecie nigdzie w okolicy. Smaku dodaje mu fakt, że właściciel i manager, którzy własnoręcznie warzą piwo to prawdziwi pasjonaci, którzy od lat warzyli piwo w domowym zaciszu.
Informacje praktyczne:
- Wda obok Brdy jest jedną najdłuższych rzek w Borach Tucholskich, do tego niezwykle malowniczą. Długość spływu może mieć od kilku do ponad 140 km.
- Tleń jest dobrą bazą wypadową na spływy. Spaliśmy w dwóch miejscach, oba możemy Wam bardzo polecić. Przyjemnym i klimatycznym miejscem noclegowym jest Przystanek Tleń, dawna Samotnia nad Wdą. Bardziej wymagającym polecamy czterogwiazdkowy Hotel&Spa Evita ze świetną strefą wellness oraz bardzo dobrym jedzeniem.
- Do z Tlenia do autostrady A1 (zjazd Warlubie) jedzie się 20 minut.
Na Kociewie pojechaliśmy na zaproszenie Lokalnej Organizacji Turystycznej Kociewie.
Wszystkie posty z Polski:
Polska
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!
czy to te same Kociewie od p. Cejrowskiego?
Tak, Cejrowski jest z Kociewia
skad mieliscie Kajaki ;>
w Tleniu jest sporo wypożyczalni, z kajakami nie ma problemu!
Kiedyś miałem się tam wybrać 😉 woda jak z Czarnej Hańczy! (czyt. 1. klasa 🙂 )
wiemy, byliśmy 🙂
ale przejrzysta woda!
też byliśmy pod wrażeniem!
pięknie intensywnie „zielona zieleń” – lubię takie zakątki Polski, choć ostatnio mało czasu na ich odwiedziny – zwłaszcza położonych tak daleko 🙂
Natalia, super zdjęcia z kajaków! Piękne 🙂
Dziękujemy 🙂
Fajna kolorystyka fotki… i ten kawałek kajaczka nawet pasuje 😛
Dzięki!
z bólem stwierdzam, że Kociewie to dla mnie terra incognita i aż musiałam wyguglować gdzie to :/
Im dłużej żyję, tym bardziej nie znam Polski… Taka mnie naszła refleksja, bo też o Kociewiu nie słyszałem a urokliwie tam… 🙂
musisz zacząć ja poznawać póki nie jest za późno!
Super relacja, zdjęcia z kajaków cudne! Spływ rzeką Wdą zapisuję w kalendarzu na przyszły rok.
Dziękujemy i polecamy! Jest pięknie i bardzo relaksująco!
Kolejny dowód na to, że w Polsce jest pięknie! i smacznie 😀
Oj jest, jest tyle pięknych zakątków, że można odkrywać coś nowego przez całe życie!
Piękne trasy, Bory Tucholskie, 160 km na spływ kajakowy i Tleń – miejsce moich wakacji na początku lat 90-tych. Extra podróż w czasie 🙂
No dobra, jestem typowym facetem. Ruchanki z fjutem zaintrygowały mnie najbardziej 😉
Wcale mnie to nie dziwi, bo większość facetów zwraca na nie uwagę 🙂
Ile się nasluchalam i narobilam prezentacji o Borach Tucholskich na studiach. Takie one mi bliskie a zarazem dalekie… Niestety wciąż czekają na swoją kolej. Piękne zdjęcia i naprawdę chciałabym zobaczyć te czystość wód! 🙂
Zrobiłaś tyle prezentacji i nigdy tam nie pojechałaś?????
Kanapka z wątróbką <3
była pyszna 🙂
nie mozna pokazywac takich postow ldziom, ktorzy akurat sa w pracy. :-b mam ochote wskoczyc do tego kajaka teraz.
cudze chwalicie itp… i czyz Polska nie jest przepiękna! Niby dużo widziałam, ale o Kociewiu nie słyszałam wcześniej. a tam tak pieknie! Szczególnie te zdjęcia ze spływu sa fantastyczne i mega działają na wyobraźnie! Bajka!