Imponująca katedra, piękna starówka, klimatyczne knajpki i brama do słowackiej natury – tak w kilku słowach można podsumować Koszyce. Do tej pory byliśmy w Koszycach i regionie tylko przejazdem, tym razem zatrzymaliśmy się na dłużej. I czujemy niedosyt, nie udało nam się dojechać do winiarskiego regionu Tokaja, a jeden dzień w Słowackim Krasie to stanowczo za mało.
Koszycka starówka, Ulica Hlavna i metamorfoza miasta
Ulica Hlavna przecina koszycką starówkę z południa na północ i jest dumą mieszkańców miasta. To najdłuższa promenada Słowacji. I pewnie jedna z najstarszych, bowiem w miejscu dzisiejszej starówki setki lat temu powstała pierwsza koszycka osada, która miała 1 km długości, dokładnie tyle co ulica Hlavna, oraz 0,5 km szerokości. Wzdłuż ulicy Hlavnej skoncentrowanych jest koło 460 zabytkowych budowli, najstarszą z nich datuje się na 1542 rok. W zabytkowych kamienicach mieszczą się kafejki, restauracje i sklepy, tutaj toczy się duża część koszyckiego życia. Ale nie zawsze tak było.
Kilkanaście lat temu Koszyce były ponurym, przemysłowym, postkomunistycznym miastem. Drugie życie tchnęły w nie dwa wydarzenia. Pierwsze to wielka rekonstrukcja zabytkowej części miasta, która rozpoczęła się 1992 roku z inicjatywy obecnego prezydenta Słowacji i ówczesnego prezydenta Koszyc Rudolfa Szustera całkowicie zmieniając oblicze centrum miasta. W 2013 roku Koszyce zostały Europejską Stolicą Kultury, co przyciągnęło do miasta artystów i zaowocowało budową wielu przestrzeni i instytucji kulturalnych, jak Kulturpark ze znakomitym Muzeum Stali czy Kulturfabrik Tabacka. Spacerując po ulicach Koszyc czuć i widać bogate kulturalne życie miasta oraz jego alternatywny charakter. Piękne murale, klimatyczne kafejki, aż chce się w nich usiąść i zatrzymać na chwilę.
Katedra Gotycka św. Elżbiety – największa świątynia katolicka na Słowacji z najbrzydszą kobietą Koszyc
Wróćmy na chwilę na ulicę Hlavną. W pewnym miejscu rozrasta się ona w łezkę, czy też może wrzeciono. W tym miejscu wyrasta górująca nad miastem gotycka katedra św. Elżbiety. To największy słowacki kościół, podobno najbardziej wysunięta na wschód tego typu budowla oraz najlepszy punkt widokowy na Koszyce. Budowa katedry rozpoczęła się w 1378 roku i trwała aż 120 lat. Miało to oczywiście wpływ na architekturę i wygląd katedry. Typowo gotycka konstrukcja ma nietypowy, jak na ten styl, kolorowy dach. Ze szczytu wieży Zygmunta rozpościera się przepiękny widok na całe miasto. Wejść na wieżę trzeba obowiązkowo. Na górę prowadzi 160 kamiennych schodków, miejsca jest mało, trzeba uważać, bo może być ślisko.
Katedra jest celem pielgrzymek nie tylko Słowaków, ale przede wszystkim Węgrów. W jej krypcie znajdują się prochy księcia Franciszka II Rakoczego, bohatera narodowego Węgrów i przywódcy powstania antyhabsburskiego, zwanego powstaniem Rakoczego. Fresk na lewej ścianie katedry przedstawia całe życie Rakoczego, natomiast podwójnie składany ołtarz główny poświęcony jest św. Elżbiecie, patronce katedry. Zwróć uwagę także na rzeźby zdobiące fasadę katedry. Z jedną z nich związana jest legenda najbrzydszej kobiety Koszyc. Żona jednego z budowniczych katedry nie stroniła ona od alkoholu. Mąż postawił, iż przez jej gardło musi przepływać nie tylko wóda, ale także woda i umieścił rzeźbę podobno wiernie oddającą wygląd żony na fasadzie katedry po prawej stronie od frontu wysoko nad głowami przechodniów. Bez dużego zooma, ciężko jest się jej przyjrzeć.
Po południowej stronie katedry znajduje się kaplica św. Michała. Dziś otacza ją mały park i kwieciste rabatki, ale w dawnych czasach był w tym miejscu cmentarz. Gotyckie i renesansowe nagrobki wmurowano w ściany kaplicy i na nowo zagospodarowano przestrzeń miejską. Za północną ścianą katedry rozpoczynają się Hlavné námestie, czyli główny rynek, ze skwerem z grającą fontanną i renesansowym gmachem teatru.
Złoty skarb Koszyc
Nie przepadamy za muzeami, nie jesteśmy fanami monet, ale o tej historii musimy Wam opowiedzieć. Taki skarb każdy chciałby znaleźć. W 1935 roku gruntownie remontowano jedną z kamienic i wymieniano jej fundamenty. Po odkryciu starego fundamentu, w jednej z jego części, 8 robotników znalazło niepozorną puszkę. W jej środku znajdowało się 2920 średniowiecznych i renesansowych monet o wadze 11, 5 kilograma. Robotnicy ukryli 127 monet, powiadomili odpowiednie służby i przekazali puszkę z pozostałymi monetami. Pod groźbą więzienia musieli potem oddać wszystkie monety. Nie wiadomo, do kogo należała puszka, kto i po co zbierał monety, które pochodziły z terenów szwedzkich, polskich, angielskich, duńskich, holenderskich, czeskich czy węgierskich. Dziś zobaczyć może je każdy, wystawione są w skarbcu w koszyckim muzeum, chronią je pancerne drzwi grube na 15 cm.
Koszyce – stolica Vychodzian
Mieszkańcy Koszyc i regionu koszyckiego mają bardzo silne poczucie lokalnej przynależności. Uważają się za odrębną grupę etniczną i w lokalnej gwarze nazywają się Vychodzianami. Mają swój hymn, flagę, język, a nawet walutę wprowadzoną kilkanaście dni temu. Miejscem, w którym świetnie można poczuć tę lokalną odrębność jest mieszcząca się przy ulicy Hlavnej Republika Vychodu, czyli Republika Wschodu. Menu napisane jest lokalną gwarą, płacić można w lokalnej walucie, podawane są typowo słowackie i wschodnio-słowackie specjały. W Republice Vychodu można także kupić koszyckie słodkie wino „do picia i do kochania” Kaschauer (czyli mieszkaniec Koszyc), które, podobnie jak waluta, zadebiutowało kilkanaście dni temu. To poczucie odrębności sprawia, że Vychodzianie bardzo się wspierają i zamiast konkurować, wolą razem współpracować.
Koszyce od kuchni
Skoro o winie jest już mowa, porozmawiajmy chwilę o koszyckim jedzeniu. Słowacka kuchnia to nie tylko smażony syr z chranolkami i tatarską omaćką. Są przecież bryndzowe haluszki, starpacky z kapustą czy sulance z makiem (Przepis na haluszki znajdziesz tutaj: Jak zrobić słowackie haluszki?). W Koszycach i wschodniej Słowacji bardzo popularną zupą jest maczanka. Nie ma ona nic wspólnego z maczanką po krakowsku. Maczankę po Wychodniarsku tradycyjnie podaje się w niedzielę na … śniadanie oraz na Boże Narodzenie. Jej podstawowym składnikiem jest sok z kiszonej kapusty, który stawia na nogi po sobotnim wieczorze. Oprócz tego dodaje się do niej grzyby, kiełbaskę, słoninkę i zasmażkę. W Koszycach dodatkowo dodaje się do niej paprykę. Maczankę spróbować możecie w Villa Regia mieszczącej się bardzo blisko katedry. Lokalny specjałem są także loksze, które mieliśmy już okazję spróbować z Słowackim Grobie w Małych Karpatach. W Koszycach jedliśmy je na słodko z nadzieniem z róży, w takim wydaniu smakują również znakomicie.
Niedaleko Koszyc rozpościera się winny skarb całego kraju koszyckiego, czyli region winiarski Tokaja. Być w Koszycach i nie spróbować słowackiego Tokaja? Dla nas to było niemożliwe. Oczywiście przywieźliśmy także kilka słodkich i wytrawnych Tokajów do domu. Niestety nie starczyło czasu, aby pojechać na winnice i porozmawiać o tym, jak powstaje tokaj. Mieliśmy za to okazję spróbować win produkowanych w różnych częściach Słowacji podczas II edycji Festiwalu Win Naturalnych. W przeciwieństwie do Dni Otwartych Piwnic, festiwal odbywał się w miejskiej przestrzeni, a nie bezpośrednio w winnicach. Spróbować można było win produkowanych całkowicie naturalnie nie tylko ze Słowacji i Europy, ale także Argentyny. Na dłużej zatrzymaliśmy się przy stoisku Tokaja i słowackich cydrów.
Na piwo wybraliśmy się do małego, lokalnego browaru Hostinec, znajdującego się przy ulicy Hlavnej w najstarszej koszyckiej kamienicy z 1542 roku. Browar waży 13 rodzajów piwa, także pszeniczne i ciemną Mulatkę. Do piwa zamówiliśmy pyszny gulasz z knedlikami.
Koszyce – brama do słowackiej natury
Z Koszyc blisko jest nie tylko do winiarskiego regionu Tokaja. W 1,5 godziny dojedzie się samochodem w region Wysokich Tatr czy Pieniny. Blisko jest także do Słowackiego Raju, o którego północnej części pisaliśmy w tym poście: W Słowackim Raju – Suchą Belą i Przełomem Hornadu. Jeszcze bliżej, bo zaledwie 50 kilometrów od Koszyc leży Słowacki Kras, kraina jaskiń i pięknych, krasowych dolin. Udało nam się odwiedzić piękną Zadzielską Dolinę oraz Jasovską Jaskinię, ale o tym opowiemy w kolejnym poście. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się dotrzeć do Ochtińskiej Jaskini Aragonitowej, jednej z trzech takich jaskiń na świecie, oraz do jaskini Krásnohorskiej. Mamy więc kilka dobrych dobry powodów, aby wrócić w te okolice 🙂
Informacje praktyczne:
- Do Koszyc najszybciej można się dostać samolotem. Pod koniec marca uruchomione zostało bezpośrednie połączenie LOT-em Warszawa – Koszyce, nasz lot trwał około godziny. Dojazd samochodem z Warszawy trwa około 7 godzin.
- Zatrzymaliśmy się w bardzo przyjemnych hotelu Ambassador znajdującym się bezpośrednio przy ul. Hlavnej oraz hotelu Bankov, najstarszym słowackim hotelu, idealnym dla tych, którzy chcą uciec od zgiełku miasta i zaszyć się w zieleni.
- Wejście na wieżę jest możliwe w poniedziałki od 13 do 16:30 oraz od wtorku do soboty od 9:30 do 16:30. W niedzielę wieża jest zamknięta. Wejście kosztuje 1,5 euro dla osoby dorosłej oraz 1 euro dla dziecka.
Koszyce i region koszycki odwiedziliśmy na zaproszenie Slovakia.Travel oraz Visit Kosice.
Wszystkie posty z podróży po Słowacji:
Słowacja
Wszystkie posty o kuchni słowackiej:
Kuchnia słowacka
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Lubię to miasto i mam miłe wspomnienia.
Byłam dwa lata temu. Perełka.
Miasto bardzo ładne, ciekawe i jednocześnie niedoceniane. Pozdrawiamy!