O jeziorze Iseo świat usłyszał niewiele ponad dwa miesiące temu, kiedy bułgarski artysta Christo pokazał najnowszą instalację. The Floating Piers, czyli pływające pomosty otoczyły wyspę Monte Isola oraz pobliską Isola di San Paolo. Nad jezioro przyjechały tłumy. Każdy chciał postawić stopy na żółtym, plastikowym pomoście. Pomostowe szaleństwo skończyło się równie szybko, jak się zaczęło. Instalację Christo po dwóch tygodniach rozebrano. Nad jezioro powróciła cisza i spokój. Coś, czego nie znajdziecie w tłumie ludzi nad Gardą czy nad jeziorem Como. Iseo to nadal mało znana perełka, położona zaledwie 30 kilometrów od lotniska w Bergamo i świetne, niezadeptane przez turystów miejsce na spokojny odpoczynek.
Jezioro Iseo jest mniejsze niż Garda. Wystarczą 2-3 godziny, aby objechać je rowerem dookoła lub przepłynąć z góry na dół. Dzięki temu wiele ciekawych miejsc rozsianych wokół jeziora jest na wyciągnięcie ręki. Tych miejsc jest tak wiele, że nie damy rady opisać ich w jednym poście. Najpierw pokażemy Wam, co warto zobaczyć na górzystej północy. Podobnie jak nad jeziorem Garda im dalej na północ, tym bardziej górzyste robią się brzegi jeziora. Najwyższą górą jest Monte Colombina (1459 m n.p.m.), z której przy dobrej pogodzie roztacza się piękny widok na jezioro, dla którego warto wejść na nią lub jedną z okolicznych gór.
W górach wokół Iseo
Kiedy wjeżdżaliśmy na górę, nad jeziorem unosiła się delikatna morka. Z jednej strony trochę psuła widoczność, z drugiej nadawała widokom uroku. I nie przesłyszeliście się, na górę wjeżdżaliśmy terenowymi jeepami. Trzęsło potwornie, ale co chwilę zza horyzontu wyglądało malownicze jezioro. Co jakiś czas musieliśmy się zatrzymać i na nie spojrzeć. Raz na poboczu stał malarz ze sztalugami, chłonął widoki i przenosił je na płótno. Chłonęliśmy je razem. Kiedy dojechaliśmy na górę w położonej na ponad 1000 metrów Trattorii delle Sette Colli, czyli Trattorii Siedmiu Wzgórz, włoska mamma robiła w metalowym wiadrze polentę.
Weszliśmy na górę i spojrzeliśmy w stronę jeziora. Z tej perspektywy Iseo wygląda niezwykle dostojnie i sprawia wrażenie wielkiej pagórkowatej krainy zalanej wodą. To wrażenie to pewnie efekt kształtu jeziora wijącego się w kształcie litery s, z jego tafli co chwilę wystaje mniej lub bardziej górzysta wysepka. Zeszliśmy na dół, polenta była już gotowa. Chyba nigdzie nie smakuje ona tak dobrze jak we włoskich górach.
Bogn – malownicza zatoka koło Riva di Solto
Po górach przyszedł czas na na wodę. Pojechaliśmy do niezwykłej zatoki przy Riva di Solto, nazywanej il Bogn. Nazywana bywa także naturalnym, skalistym amfiteatrem. Podobno to jedno z ulubionych miejsc mieszkańców Iseo nad wodą w tej części jeziora. Wcale się nie dziwię. Bajkowe widoki na okoliczne wyspy, wysokie skaliste klify, z których co chwilę ktoś skacze do czystej, orzeźwiającej wody. Gdzieś w oddali na wodzie cumuje kilka łódek. Z zatoki do Riva di Solto prowadzi tunel w skale, a następnie wybrzeże z małymi skalistymi plażami. W jednej z grot ulokował się bezpretensjonalny bar z wielkim grillem. Niestety byliśmy zbyt wcześniej, aby zobaczyć co na nim wyląduje. Pewnie ryby, z których słynie kuchnia w regionie jeziora. Ale zapach grilla i tak unosił się w powietrzu. Kilka kroków dalej plażowicze pichcili własne smakołyki. Czas płynie tu wolno, można powiedzieć, że wręcz się zatrzymał. W tak pięknym miejscu, po prostu nie ma on znaczenia.
Urokliwe miasteczka i ziemne piramidy
Na północy naszą bazą było przepiękne miasteczko Lovere, spędziliśmy w nim uroczy wieczór i popołudnie. Tyle mamy do opowiedzenia o nim, że uznaliśmy, że zasługuje na osobny post, przeczytasz o nim tutaj: Malownicze Lovere nad jeziorem Iseo. Rano ruszyliśmy na drugą stronę jeziora w kierunku… piramid. Tego się nie spodziewaliśmy. Piramidy we Włoszech nad jeziorem w Lombardii? Ale zanim do nich dojechaliśmy zatrzymaliśmy się w Pisogne. Z Lovere można tam dopłynąć statkiem. Trwa to 12 minut i kosztuje 2 euro. Zresztą takie mieliśmy plany, ale pogoda miała inne. Przywitała nas ulewą, więc pojechaliśmy lądem. W Pisogne znajduje się Kościół Santa Maria della Neve, nazywany Kaplicą Sykstyńską ubogich. Oczywiście ze względu na piękne freski, jeżeli będziecie przejeżdżać w okolicy warto je zobaczyć. Ruszyliśmy dalej wzdłuż wschodniego wybrzeża.
W końcu zobaczyliśmy włoskie piramidy, czyli Piramidi di Zone. Wynurzały się spomiędzy gęstych zielonych krzewów, spowite białymi i szarymi chmurami, które tego dnia postanowiły dodać temu miejscu klimatu i tajemniczości. Nie zbudował ich człowiek, stworzyła je natura. Powstały w wyniku erozji na skutek działania kwasu węglowego. Największe z nich mają ponad 30 metrów wysokości i do 8 metrów średnicy u podstawy. Mają rożne kształty i kolory, ale większość z nich zakończona jest skalistą kopułą, największe mają nawet 4 metry średnicy. Kiedy przed wyjazdem dowiedzieliśmy się o ich istnieniu, wiedzieliśmy, że musimy je zobaczyć. Niestety deszcz padał, a raczej lał nadal, więc musieliśmy odpuścić zaplanowany trekking i lot dronem pomiędzy piramidami.
Ryby, polenta i casoncelli
Zamiast trekkingu były casoncelli. To tradycyjne ravioli z regionu Iseo. Po zachodniej stronie jeziora, należącej do prowincji Bergamo, je się je raczej z nadzieniem mięsnym. Po wschodniej, w prowincji Brescii, z nadzieniem z dyni i czerstwego pieczywa. W obu podaje się je z masłem, szałwią i parmezanem. Podobno czasem można je dostać także z pancettą, ale tego nie spotkaliśmy. Byliśmy po wschodniej stronie jeziora, próbowaliśmy więc casoncelli z nadzieniem dyniowym. Smakują zupełnie inaczej niż słynne dyniowe cappellacci z Ferrary, są mniej słodki i bardziej wytrawne, dynia jest zdecydowanie mniej wyczuwalna. Tradycyjna jest również wspomniana wcześniej polenta, je się jej tu naprawdę sporo, oraz ryby, w końcu jesteśmy nad jeziorem. Dzień wcześniej jedliśmy lina z duszonego z migdałami, niemalże uginał się on pod ciężarem migdałów, ryby podaje się też w bardziej tradycyjnej postaci. Lin jest tu niezwykle ważną rybą. Tak ważną, że w lipcu w Clusane na południu jeziora odbywa się ponoć duży Festiwal Lina, niestety nie wstrzeliliśmy się na niego z terminem. Zjeść można także pstrąga i …karpia. Jak widać, karp trafia nie tylko na polskie stoły podczas Bożego Narodzenia 🙂
Gdzie spać nad jeziorem Iseo?
Spaliśmy w bardzo przyjemnym Hotelu Lovere (klik!) w Lovere położonym na północnym brzegu jeziora Iseo oraz w Hotelu Sebino w Sarnico (klik!) położonym na południowym krańcu jeziora, będącym świetnym miejsce do wypadu na winnice Franciacorta. O tym, co warto zobaczyć na południu jeziora Iseo przeczytasz w poście: Południe jeziora Iseo: Monte Isola, Sarnico, Torbiere del Sebino i wino franciacorta.
Wszystkie posty z podróży do Włoch:
Włochy
Wszystkie przepisy z Włoch:
Kuchnia włoska
Jezioro Iseo odwiedziliśmy w ramach kampanii #inLombardia365, stworzonej przez iambassador we współpracy z Lombardy Tourism. Jak zawsze, wszystkie opinie są nasze.
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!
wow, piramidy wyglądają niesamowicie, piękne miejsce!
piramidy wyglądają niesamowicie, musimy wrócić w te okolice i przejść szlakami pomiędzy nimi 🙂
Iseo,Idro,Lago di Garda..tuz obok siebie,magiczne jeziora i okolice ..perly Italii/nord,polecam szczegolnie wiosna i jesienia !
Widząc tak niesamowite miejsca (w dużej mierze również dzięki Twojej fotografii), człowiek żałuje że nie da rady tego wszystkiego w życiu zobaczyć
Musiałam sprawdzić co to polenta… Wstyd! 🙂 Ale teraz już wiem i muszę kiedyś spróbować 🙂
Mozna sie nia smakowac tylko na polnocy Italii..wyborna z gulaszem zrebiecym ( puledro !) paluchy lizac..;) najlepsza w Trentino !
to prawda, nigdzie nie smakuje tak dobrze jak na północy Włoch, najlepszą polentę jadłam właśnie w Trentino 🙂 Pozdrawiamy!
piękne miejsce, może nawet ładniejsze od Gardy?
A ja mam ten zaszczyt mieszkać tu w Sarnico.
Cudownie! Piękna lokalizacja nad Iseo, do tego wokół tyle pięknych zakątków do odwiedzenia! A jak Ciebie los skierował do Sarnico, jeżeli można spytać? 🙂 PozdrawiaMY!