Pizzo Calabro nie jest tak urokliwe i znane jak chociażby pobliska Tropea czy Scilla, ma jednak coś, co rozsławiło je na całe Włochy – wyjątkowe lody z ciekawą historią. Dzięki Tartufo di Pizzo to nadmorskie miasteczko Kalabrii zaczęło być nazywane miastem lodów. Ciekawych historii w Pizzo jest więcej. W jednej z grot na plaży w Pizzo mieszkańcy Pizzo wyrzeźbili niespotykane w skali Włoch miejsce, czyli kościół nazywany Chiesetta di Piedigrotta, a dla Joachima Murata, króla Neapolu w czasach napoleońskich, Pizzo stało się przekleństwem. Oto trzy historie, które rozgrywały się w zakątkach Pizzo.
Pizzo, historia pierwsza. Tartufo di Pizzo, najsłynniejsze lody Kalabrii.
Tartufo di Pizzo nie mają zbyt wiele wspólnego z truflami, choć ich nazwa może to sugerować (włoskiej słowo tartufo oznacza truflę). Nie smakują jak trufle, nie kosztują kroci jak trufle, może trochę przypominają je wyglądem, czym można tłumaczyć ich nazwę. Co jest w nich więc tak wyjątkowego? Cofnijmy się trochę w czasie. Jest rok 1952 i wielkie wesele. Lokalny cukiernik Giuseppe di Maria ma nie lada problem, ma mniej pucharków niż gości na sali. Ale nie panikuje, tylko gorączkowo próbuje zaradzić sytuacji. Do orzechowych lodów dokłada warstwę lodów czekoladowych, formuje kulkę, w środku której umieszcza rozpuszczoną czekoladę. Następnie kulkę zawija w papier i wkłada do zamrażarki. Dzięki temu prostemu zabiegowi lody mogą być podane na talerzach, a nie w pucharkach. Jakie to proste i pomysłowe!
Di Maria jeszcze wtedy nie wie, że stworzył najsłynniejsze lody Kalabrii, które rozsławią Pizzo nie tylko w tym regionie, ale także w całych Włoszech. Wkrótce Pizzo zacznie być nazywane Città del Gelato, czyli miastem lodów. Lody stworzone przez Giuseppe di Maria do dziś serwowane są w jego lodziarni, Barze Dante znajdującym się na Piazza Repubblica, głównym placu Pizzo. Podobno cały czas robi się je według oryginalnej receptury. Podobno, ponieważ oryginalna receptura jest pilnie strzeżonym sekretem. Przepis na Tartufo di Pizzo wydaje się być prosty, ale jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach.
Jak się domyślacie właśnie Bar Dante jest miejscem, do którego idziemy najpierw. Mijamy kilka, a może kilkanaście barów i lodziarni. Każdy z nich oferuje oryginalne Tartufo di Pizzo oraz szereg innych wersji smakowych. W Barze Dante jedna porcja kosztuje 5 euro. Podawana jest lekko zmrożona, siadamy przy stoliku na słońcu i czekamy chwilę na właściwą konsystencję. Wyraźnie czuć czekoladę i orzechy laskowe, a ze środka faktycznie wypływa po dłuższej chwili płynna czekolada. Nie jesteśmy jednoznaczni w zachwytach, bo mamy trochę różne lodowe smaki, ale jedno wiemy na pewno, Tartufo di Pizzo będąc w Pizzo Calabro spróbować trzeba koniecznie, szczególnie w upalne dni. Jeżeli lubisz orzech i czekoladę, pewnie pomyślisz o drugiej porcji! A jeżeli jesteś fanem włoskich gelato, przeczytaj także ten post: Cała prawda o włoskich lodach. O tym, co zjeść w Kalabrii przeczytasz natomiast tutaj: Kuchnia Kalabrii. Peperoncino, nduja i fileja, co zjeść w Kalabrii?.
Pizzo, historia druga. Chiesetta di Piedigrotta, kościół wyrzeźbiony w grocie na plaży.
Chiesetta di Piedigrotta to obok tartufo największa atrakcja Pizzo, której nie wolno pominąć, przynajmniej w naszej opinii. Jest to miejsce niespotykane nie tylko w samej Kalabrii, ale chyba w całych Włoszech. Na niepozornej plaży na obrzeżach Pizzo znajduje się kościół wykuty w skale przez lokalnego mieszkańca i jego potomków. Wejście jest niepozorne, natomiast w środku w kilku pomieszczeniach znajduje się kilkadziesiąt misternie wykonanych rzeźb przedstawiających msze świętą, świętych, a także… Fidela Castro. Jak powstały te rzeźby i co pośród świętych robi Castro?
Legenda mówi, że w XVII wieku niedaleko miasteczka rozbił się statek przewożący m.in. podobiznę Madonny. Statek zatonął, ale Madonna ocalała, znaleziono ją na plażę. Morze zabierało ją z jednej z grot na plaży dwukrotnie, a ona za każdym razem wracała na tę samą plażę. Uznano, że taka jest wola, a plaża jest przeznaczonym jej miejscem. W sąsiadującej grocie jeden z głęboko wierzących mieszkańców Pizzo zaczął budować schronienie. Powiększał grotę, a z wydobytej skały rzeźbił postaci świętych. Poświęcił temu całe swoje życie, a po jego śmierci kolejne rzeźby tworzył jego syn, a następnie kuzyn. Kuzyn w czasie kryzysu kubańskiego mieszkał w Kanadzie. Pewnie pomyślisz co ten fakt ma do rzeczy? Okazuje się, że wpłynął na rzeźby, które powstały w Chiesetta di Piedgrotta spod ręki kuzyna. Wyrzeźbił on postać Fidela Castro oraz dwa medaliony z podobiznami Johna F. Kennedy’ego i Jana XXIII, których rozmowa telefoniczna zapobiegła po części eskalacji konfliktu kubańskiego.
Na koniec praktyczna sugestia od jednego z mieszkańców. Chiesetta di Piedigrotta najlepiej zwiedzać przed zachodem słońca. Wtedy do groty wpada od strony morza najwięcej światła i zaczyna się piękna gra światłocieni. Nasze zdjęcia niestety robione były w godzinach porannych, nie mieliśmy okazji pojechać tam przed zachodem słońca.
Pizzo, historia trzecia. Zamek Murata, który stał się jego przekleństwem.
Zamek znajdujący się w sercu Pizzo wziął swoją nazwę od nazwiska Joachima Murata, jednego z generałów napoleońskich oraz króla Neapolu w czasach napoleońskich. Nie był on jednak zbudowany przez Murata, powstał kilka wieków wcześniej w roku 1486. Nie był też miejscem, które Murat sobie upodobał czy lubił odwiedzać, a wręcz przeciwnie. Joachim Murat był w zamku w Pizzo nie tylko więziony, ale także tam został stracony, kiedy po klęsce Napoleona w 1815 roku udał się na wybrzeże Kalabrii, próbując odzyskać tron neapolitański. Od tego czasu zamek nosi jego imię.
Sam zamek nie jest ani duży ani specjalnie imponujący. Zamek położony jest u stóp Piazza Repubblica i świetnie prezentuje się z tarasu widokowego znajdującego się na placu. We wnętrzu zamku znajdziesz przede wszystkim bardzo dobrze opisaną ekspozycję z manekinami i eksponatami z czasów napoleońskich poświęconą ostatnim dniom życia Murata. Jeżeli interesujesz się historią, warto zajrzeć do środka. Zwiedzając zamek, koniecznie wejdź na zamkowy taras widokowy, z którego roztacza się z kolei ładny widok na Piazza Repubblica oraz morze.
Turystyka w Pizzo
Życie towarzyskie w Pizzo toczy się przede wszystkim wokół Piazza Repubblica. Wokół placu zlokalizowane są najbardziej zabytkowe kamienice, w jednej z nich zresztą się zatrzymaliśmy. Nie spodziewajcie się jednak, że znajdziecie w Pizzo zabytkową starówkę jak to ma miejsce w typowo turystycznych włoskich miasteczkach. Bycie w cieniu pięknej Tropei ma swoje blaski i cienie. Widać gołym okiem, że niektóre kamienice wymagają renowacji czy też nowej warstwy farby. Z drugiej strony, poza barami serwującymi Tartufo di Pizzo, nie zadomowiła się tu jeszcze komercja, można więc trochę poczuć jak wygląda życie na włoskim południu.
Nie znajdziesz to sklepików z magnesami i innymi turystycznymi produktami. Wieczorem przy stolikach rozstawionych na Piazza Repubblica więcej niż turystów było lokalnych mieszkańców. Razem z kelnerami popijali wino, komentowali bieżące sprawy miasteczka i zagadywali swoich sąsiadów spacerujących po placu. Turystów można było policzyć na palcach jednej ręki. Pojawili się dopiero w ciągu dnia. Większość z nich wpada najwyraźniej na krótko, przede wszystkim po to, aby spróbować Tartufo di Pizzo.
Informacje praktyczne:
- DOJAZD: Pizzo położone około 30 kilometrów od lotniska w Lamezia Terme, mniej więcej w połowie drogi z lotniska do Tropei. My podróżowaliśmy wynajętym samochodem, do Pizzo możesz dojechać także pociągiem z Lamezia Centrale (20 minut, 2,40 euro) lub Tropei (26 minut, 2,40 euro).
- NOCLEG: Spaliśmy w bardzo fajnym apartamencie tuż przy głównym placu, apartament możesz obejrzeć i zarezerwować pod tym linkiem: Marconi by PizzoApartments. Właściciel jest bardzo pomocny i elastyczny, możliwy jest także przyjazd późnym wieczorem. Będzie nam miło, jeśli rezerwując polecany przez nas nocleg skorzystasz z naszego linka – dla Ciebie cena się nie zmieni, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją.
- CENY WEJŚĆ: Chiesetta di Piedigrotta oddalony jest 1,5 kilometra od centrum, wejście kosztuje 3,5 euro, jeżeli planujecie odwiedzić zarówno kościół, jak i Castello Murat opłaca się kupić zbiorczy bilet za 4,5 euro. Wejście do samego Castello Murat to 3,5 euro.
Wszystkie posty z Kalabrii:
Kalabria
Wszystkie posty z Włoch:
Włochy
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!