Mekong w Wietnamie robi wrażenie. To ogromna rzeka, która daje życie milionom. Większość domów to płachty blachy i kilka cegieł. Te w pobliżu większych kanałów stają na kilkumetrowych palach. Dla niemałej części mieszkańców domem jest ich łódź, podzielona na część sypialną, kuchnię oraz część do życia i łowienia ryb. Pomimo widocznego gołym okiem niedostatku mieszkańcy delty sprawiają wrażenie szczęśliwych i zadowolonych z życia. Daje to do myślenia – na twarzach europejczyków uśmiech pojawia się tysiąckroć rzadziej, zamiast cieszyć się z tego co mamy za bardzo narzekamy na mało ważne rzeczy i chcemy mieć jeszcze więcej. W delcie Mekongu spędziliśmy dwa dni jeżdżąc na rowerach pomiędzy kanałkami, pływając na łódce i ciesząc się prostym życiem.
Niezwykłym przeżyciem była kilkugodzinna podróż przez deltę z Vinh Long do Chau Doc minibusikiem wypełnionym tubylcami. W busiku znalazło się miejsce dla Pana z plastikowym workiem pełnym ćwierkających kurczaków czy też dla Pani wiozącej wielki 20 kilogramowy wór niewiadomo czego. Worek się przydał – po godzinie jazdy skończyły się siedzenia w autobusie i kolejne dosiadające osoby sadowiły się na worze lub na kolanach sąsiadów. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy wpakować się nam na kolana. Dwa pierwsze rzędy wrzeszcząc komentowały poczynania kierowcy, który z kamienną twarzą i chirurgiczną precyzją lawirował między lawą skuterów i innych autobusów. Wrzaskom przez całą drogę towarzyszył pisk sygnalizatora niezamkniętych drzwi – najwidoczniej się popsuł, ale chyba nikomu on nie przeszkadzał.. Załapaliśmy się także na wycieczkę krajoznawczą – kiedy kierowca zobaczył w oddali korek, nie zastawiając się ani chwili przy wrzeszczącej aprobacie połowy autobusu zjechał z głównej drogi na lokalną 2 metrową drogę miedzy domkami, gdzie mogliśmy podglądać poczynania miejscowej społeczności niemalże od środka. Lepiej wybierać rejsowe autobusy z klimą, butelką wody i posiłkiem – jest szybciej, przyjemniej i cenowo podobnie. Niestety tym razem nie byliśmy się w stanie dogadać czy i kiedy przyjeżdża autobus do Chau Doc. W Vinh Long dworcem jest parking zapełniony minibusikami. Autobusy rejsowe zatrzymują się tu na żądanie. Problem w tym, że nie za bardzo wiadomo kiedy przyjadą…

Promenada w Chau Doc o 6 rano. Chau Doc jest położone blisko granicy z Kambodżą i jedynego wodnego przejścia granicznego pomiędzy Wietnamem a Kambodżą.

Jest typowym miasteczkiem w delcie. Nie ma w nim nic specjalnego. Na zdjęciu jedna z ulic Chau Doc. Samochód jest tutaj rzadkością.

Jeden z wielu śmierdzących straganów z suszonymi rybami na centralnym targu w Chau Doc. W niektórych częściach targu musieliśmy poruszać się na bezdechu.
Wietnamczycy mając tak piękny kraj nie dbają o niego. Wyrzucają śmieci wszędzie gdzie popadnie, nie myśląc o matce ziemi, która ich karmi… Kanały, ulice, lasy w Delcie Mekongu zasypane są śmieciami…
Wszystkie posty z podróży po Wietnamie:
Wietnam
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!