Naszym kolejnym gruzińskim przystankiem po Batumi było Kazbegi. Miasteczko i górujący nad nim kościół Cminda Sameba to najpopularniejszy cel podróży po Gruzji, a widok na kościółek z Kazbekiem w tle to najczęściej publikowane zdjęcie z Gruzji. Być w Gruzji i nie być na wzgórzu nad Kazbegi, to tak jakby pojechać do Rzymu i nie zobaczyć Koloseum. Wszyscy wiedzą jak Cminda Sameba wygląda, ale i tak każdy chce go zobaczyć na własne oczy, zwłaszcza, że okolica i droga dojazdowa z Tbilisi do Kazbegi, znana jako Gruzińska Droga Wojenna, jest bardzo malownicza. Pojechaliśmy więc sprawdzić czy jest równie bajkowo jak było w Swanetii.
Dojazd do Kazbegi
Jak najszybciej dojechać do Kazbegi z Batumi? Postanowiliśmy zaoszczędzić na czasie spędzając noc w nocnym pociągu do Tbilisi. Tanio, czysto, ale nie do końca wygodnie. I strasznie głośno, a przecież jechaliśmy wyższą klasą. Dużo lepiej spało nam się kilka miesięcy wcześniej w indyjskich pociągach. Na dworcu w Tbilisi wylądowaliśmy o 7mej rano. Szybko przetransportowaliśmy się na stację Didube, skąd odjeżdżają marszrutki do Kazbegi. Do marszrutki nie doszliśmy – zaczepił nas kierowca subaru i zaproponował podwózkę do Kazbegi praktycznie w cenie marszrutki. Akurat jechał do domu i szukał kogoś kto dorzuci mu się do benzyny. Zamiast 200 lari zapłaciliśmy za taksówkę 30. To się nazywa dobra karma 🙂
Cminda Sameba
Jechała z nami dwójka Łotyszy, do Kazbegi wybrali się tylko na 2-3 godziny, w tym czasie nie da się nawet wejść na wzgórze. Ale Kazbegi i Gruzińską Drogę Wojenną będą mieć zaliczone. Podobnie jak większość ludzi, która wpada tutaj na jeden dzień z noclegiem lub bez, podchodzi kilkaset metrów na kościelne wzgórze, robi serię zdjęć i ucieka. Jeżeli wybierasz się do Kazbegi, zostań tam chwilę dłużej i pójdź kawałek dalej, pod lodowiec Gergeti spływający z góry Kazbek. Tłum ludzi zostawisz przy kościółku, na trasie pewnie nie spotkasz prawie nikogo. My spotkaliśmy jedynie trzy ekipy atakujące szczyt Kazbeku (5047 m n.p.m.), parę polskich turystów i … psa przewodnika, który towarzyszył nam kilka godzin.
W kierunku Kazbeku – droga na lodowiec Gergeti
Ale zacznijmy od początku. Pierwszego dnia poszliśmy z Kazbegi trzygodzinny spacer na kościelne wzgórze, po czym zeszliśmy na wieczorną biesiadę w przemiłym towarzystwie. Nasi współlokatorzy dzień wcześniej zdobyli, Kazbek, było więc co świętować. Następnego dnia zebrały się nad nami czarne chmury. Dosłownie i w przenośni. Będzie lać czy padać? Czy na lodowcu i w drodze do niego będzie cokolwiek widać? Do słabej pogody doszły trudy minionej nocy. Ale przecież nie przyjechaliśmy tutaj, tylko po to, żeby zobaczyć kościół Cminda Sameba i napić się gruzińskiego wina. Chcieliśmy dojść do lodowca i zobaczyć Kazbek. Mamy ciepłe ciuchy, dobre buty i zimowe kurtki. Najwyżej zawrócimy w połowie drogi.
Do Cminda Sameba tym razem podjechaliśmy. Nie ma co tracić sił. W towarzystwie szaroburych chmur ruszyliśmy w stronę lodowca. Po dwóch godzinach zaczęło mżyć, potem mocniej kropić, na koniec przez kilka chwil padał grad. W taką pogodę szło nam się lepiej niż w słońcu, które przysmażało nas w Swanetii.
Po kolejnych dwóch godzinach doszliśmy do przełęczy, z której zazwyczaj rozpościera się piękny widok na Kazbek i czoło lodowca. Nie mieliśmy tyle szczęścia, aby zobaczyć Kazbek w pełnej krasie, ale i tak dla widoku doliny, lodowca i satysfakcji warto było tu wchodzić 🙂
W dolinie lodowca podszedł do nas pies – jogin. Po przeciągał się pod naszymi stopami, zrobił kilka psów z głową w dole i postanowił odprowadzić nas do wioski. Uśmiechnęła się tez do nas pogoda – w drodze powrotnej słońce najpierw zaczęło nieśmiało wyglądać zza chmur, aby po dwóch godzinach pięknie oświetlić nam widoki i drogę.
Pies był nie tylko naszym przewodnikiem, ale też odganiał stada krów i byków, które spotkaliśmy po drodze. Niesamowite jest to, jak krowy wypasają się tutaj same. Rano najważniejsza krowa z dzwonkiem na szyi idzie przez miasteczko w stronę górskich zboczy i zbiera po drodze kolegów i koleżanki. Całe stado idzie potem kilka jak nie kilkanaście kilometrów na górskie łąki i zostaje tam do zachodu słońca. Na powracające stada trafiliśmy po drodze. Na naszej ścieżce 50-60 krów. Co robi „nasz” pies? Szczeka na nie. Co robią krowy? Skaczą jak kózki i uciekają. Nieźle się uśmialiśmy, bo wyglądały przekomicznie.
Gdzie spać w Kazbegi?
Tak wyglądała nasza kolacja. To co widzisz to dopiero początek, bo dokładki i kolejne dania wjeżdżały jeszcze potem na stół. Na śniadanie wcale nie dostawaliśmy mniejszych porcji. Jeżeli będziesz w Kazbegi, to musisz spać u Mai Sujashvili. Świetne jedzenie i atmosfera, duże i ładne pokoje. Masz ochotę na pierogi? Maja wstanie o 6stej i zrobi je Tobie śniadanie. Do tego sery, kotlety i sałatki. I widok na Kazbek. Nocleg i jedzenie kosztuje 35 lari za osobę. Trzeba tylko uważać na fałszywe Maje, które się pod nią podszywają i podają jej nazwisko.
Informacje praktyczne:
- DOJAZD: Marszrutka z Tbilisi do Kazbegi kosztuje 10 lari za osobę, jedzie około 4 godzin.
- CMINDA SAMEBA: Pod kościół można dojść stromą drogą przez las, która rozpoczyna się za wioska Gergeti, lub łagodniejszym podejściem od lewej strony wzgórza. Aby dojść do łagodniejszego podejścia trzeba skręcić na środku wioski z lewo i kierować się w stronę zbocza ze ścieżką widoczną w oddali. Samochód z Kazbegi pod Kościół Cminda Sameba udało nam się wynegocjować za 25 lari, zazwyczaj kosztuje 40 lari.
- TREKKING: Szlaki nie są oznakowane. W drodze na lodowiec wypatrzyliśmy jedną zardzewiałą tabliczkę z wyrytą strzałką. Przed wyruszeniem trzeba się zaopatrzyć w mapę lub popytać miejscowych jak idzie szlak.
- NOCLEG: Gorąco polecamy nocleg u Mai Sujashvili Lika Zham Urashvili, zarezerwujecie go pod numerem telefonu +99 5555484802 lub mailem: maia.sujashvili@gmail.com. Dom Mai znajduje się około 7-8 minut na piechotę na wschód od głównego placu Kazbegi na wzgórzu z ładnym widokiem – przy sprzyjających wiatrach i chmurach zobaczycie z okien wierzchołki Kazbeku. Inne noclegi wyszukacie pod tym linkiem.
Wszystkie posty z podróży po Gruzji:
Gruzja
Wszystkie przepisy z Gruzji:
Kuchnia gruzińska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Jej! Zdjęcia są cudne! Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że bardzo chcę tam jechać. W końcu, jak już wszyscy tam trafią, trafię i ja 🙂
Piękne widoki, bajecznie tam! Gruzję mamy na liście od dawna i z roku na rok przekladamy. Jak już się wybierzemy, to na pewno adres Mai nam się przyda 😉
W Kazbegi tylko u Mai, najlepsze miejsce, w jakie możecie trafić!
Przepiękne miejsce, bardzo lubię takie klimaty. Mieliście okazję porozmawiać z Łotyszami? 🙂 Mają dość zabawny język… podchodzi mi już pod jakiś skandynawski.
Nie znamy łotewskiego, więc nawet nie próbowaliśmy rozmawiać z nimi po łotewsku, po angielsku mówili bardzo dobrze 🙂
Ale super widoki się Wam trafiły. Nam naszło chmur, dopiero po zmroku nieco przywitała. Noc to była jakaś masakra. Wszystkie ciuchy na sobie.
My też nie mieliśmy najlepszej pogody, momentami padało i grzmiało, ale w drodze powrotnej się poprawiło 🙂
Przepiękne widoki. Gruzja wydaję mi się takim bardzo „fajowym” państwem. Często również w wielu relacjach przejawia się informacja o ich życzliwości 🙂
Bo ludzie potrafią być życzliwi! Najlepiej jest spać u ludzi, wtedy poczujesz nie tylko ich gościnność, ale także spróbujesz jak smakuje prawdziwa Gruzja!
piękne zdjęcia!
dzięki!
Bezapelacyjnie zabiorę tam Rodzinkę. Piknie:)
bardzo dobry pomysł!
Po raz kolejny przekonuję się, że Gruzja jest piękna. Okolice lodowca rewelacyjne!
po przejściu przełęczy widoki są piękne, dolina w odcieniach zieleni i szaro-biały jęzor lodowca, od którego wieje lodowatym chłodem!
Cudnie! Moi rodzice i siostra byli w Gruzji w tym roku. A ja głupia wybrałam pracę w Norwegii zamiast wyjazd z nimi 🙁 😛
ale dzięki temu pojedziesz dużo dalej!
No wiem wiem, ale chyba chciałabym mieć i zjeść ciastko 😀
czasami nie da się 🙂
Gruzja ciągle na liście miejsc do zobaczenia. Miała być w tym roku, ale jednak były inne cele 😉
jak nie w tym roku to w kolejnym!
Ja wiem, że warto bo już byłam 🙂
Gruzja, Gruzja, wszędzie Gruzja. 🙂 Chyba się kiedyś w końcu skuszę. 🙂
Uwielbiam to miejsce. Byłam tam 2 lata temu, a ostatnio wracając z Iranu, zawitałam do Gruzji na jeden dzień i gdzie w tym czasie pojechałam? Oczywiście Kazbegi! 🙂
Planuję Gruzję 😀 wpis dla mnie jak znalazł 😉
Zawsze wszystkim zazdroszczę tego widoku z pierwszego zdjęcia, bo jak ja byłam to niestety była taka mgła, że kościółek ledwo było widać, a gór wcale.
Pierwszego dnia też mieliśmy mgłę i zbyt wiele nie było widać, drugiego dnia zaryzykowaliśmy i poszliśmy w stronę lodowca kiedy mżyło i trochę grzmiało, ale po jakimś czasie deszcze przewiało i spokojnie doszliśmy do lodowca. W drodze powrotnej wyszło słońce i oświetliło nam pięknie jak na życzenie Cminda Sameba 🙂
Pierwszego dnia miałyśmy deszcz i mgłę.
Drugiego deszcz i mgłę.
Trzeciego deszcz i mgłę – pojechałyśmy do Cminda Sameba. Dojechałyśmy, grzęznąć w błocie doszłyśmy.
Była taka mgła, że ledwo kościół było widać, góry trzeba było sobie wyobrazić.
A ja tam jechałam, żeby zrobić takie okładkowe zdjęcie! Muszę kiedyś wrócić 😀
Gruzja marzenie, a Wy jak zwykle pięknie.
Rewelacyjne widoki
w Gruzji ich nie brakuje 🙂
Muszę o to dopytać, marzy mi się zdjęcie Cminda Sameba o wschodzie/zachodzie słońca (chyba wschód lepiej bo ładnie oświetli i kościółek i góry prawda?). Pisaliście, że w drugi dzień dojechaliście tam autem. Jaki jest koszt takiej wyprawy autem tam? Myślicie, że uda się dogadać z kierowcą żeby pojechać tam na wschód słońca? Jak to w ogole wyglada, to jest jakas firma czy jak…? Nie byłam nigdy w Gruzji a wolałabym wiedzieć na co się przygotować 😉
Witaj,
szczerze mówiąc nie wiem jak tam będzie o wschodzie i zachodzie słońca. Wiem, że zachód potrafi ładnie oświetlić kościół, ale nie dam głowy ze trafisz na golden hour, bowiem słonce może być już za nisko i światło będzie tłumione przez góry. Na dole w wiosce znajdziesz dużo pomocnych ludzi którzy stoją na parkingu i czekają na turystów i wezmą Cie swoim samochodem na górę. Oczywiście cena zależna jest od samochodu, my jechaliśmy starą terenową ładą, w której pod koniec drogi zagotował się silnik, a w środku unosił się przemiły zapach spalin – koszt ok 25 Lari – to jest OK 45 PLN. Firmy żadnej nie znamy, pytać lokalsów, chętnie służą pomocą 🙂 udanych kadrów życzymy 🙂
A ja mialem z moją ekipą duzo wiecej szczęścia. Pogoda nam się trafila bajeczna. Weszlismy na wzgórze na piechote w pieknej pogodzie. Nie za goraca nie za zimno. Zeszliśmy w akompaniamencie deszczu. Zdjecia porobilismy pjekne. Podob ie w Batumi pogoda ładna słoneczna 🙂
Idealnie trafiliście, u nas jak widać na zdjęciach pogoda nie była idealna, Kazbek nie chciał nam się pokazać w pełnej krasie, pozdrawiamy!
Czy trasa pod lodowiec jest wymagająca? Będziemy z rocznym dzieckiem w nosidle i się zastanawiam czy choć kawałek damy radę 🙂
Cześć, trudne pytanie, ponieważ nie mamy żadnego doświadczenia w podróżach czy trekkingu z dziećmi i niemowlakami. Trasa jest długa, ale nie była dla nas trudna, zdecydowanie ciężej było w Swanetii, kiedy wchodziliśmy do Jeziorek Koruldi. Musisz pamiętać, że jest dosyć spore przewyższenie, z Cminda Sameba to prawie 1000 metrów, cała trasa zajmie Wam w dwie strony dobrych kilka godzin i przy lodowcu za przełęczą nawet w środku lata czuć było mroźne powietrze. Do Cminda Sameba możecie podjechać, aby nie tracić czasu i siły. Pozdrawiamy i życzymy udanej podróży!