Mistyczny, magiczny, boski, wspaniały, jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. To tylko kilka słów zachwytu, które słyszeliśmy o Mont Saint-Michel. Im bliżej podjeżdżaliśmy, tym bardziej rozumieliśmy. Opactwo widać z kilkunastu kilometrów. Powoli i dostojnie zaczyna się wyłaniać zza horyzontu. To jedno z tych miejsc, które wprawia w zachwyt, choć bardzo dobrze wiesz jak wygląda. Ale dopiero jak widzisz je na własne oczy, zaczynasz czuć jego owiany tajemniczością urok oraz doceniasz w pełni piękno i niezwykłe położenie. Nie mogliśmy przejść też obojętnie obok słynnych omletów od La Mere Poulard, serwowanych od ponad wieku na wyspie.
Mont Saint-Michel, mistyczne opactwo Benedyktynów
Wszystko zaczęło się w roku 706, kiedy biskup Aubert z Avranches wzniósł na mało dostępnym skrawku lądu sanktuarium Archanioła. Malownicze położenie oraz legendy, którymi błyskawicznie zaczęło obrastać sanktuarium sprawiły, że do Mont Saint-Michel zaczęły napływać coraz większe tłumy. Nie było to łatwe zadanie, bowiem na pielgrzymów czyhały aż 3 zagrożenia – woda, mgła i piasek. Wielu z nich przypłaciło pielgrzymkę życiem topiąc się w pływowej wodzie, tracąc orientację w gęstej mgle powijającej wyspę lub zapadając się pod niestabilne piaski. Żywioły natury nie przerażały pielgrzymów. Wyspa przyciągała ich coraz i coraz więcej. Aż w końcu przyciągnęła także Benedyktynów.
Benedyktyni po raz pierwszy pojawili się na wyspie w 966 roku, po czym zbudowali w opactwie swój pierwszy kościół. Dziś żaden turysta go nie zobaczy, ale ten kościół nadal istnieje, pełniąc niezwykle ważną i niezwykle nietypową funkcję – od wieków podtrzymuje kolejne budowle wznoszone na wyspie. W XI wieku na pierwszym benedyktyńskim kościołem zbudowany został kościół romański, a wokół opactwa zaczęło powstawać miasteczko. W XIV wieku dobudowano mury oraz nową gotycką wieżę kościoła, dotychczasowa została zniszczona i zburzona najprawdopodobniej w wyniku erozji spowodowanej panującej na wyspie wilgocią. Podczas wojny stuletniej mury pokazały jak wielki był kunszt ich budowniczych. To małe opactwo odparło bowiem wszystkie zaciekłe ataki Anglików, a sam Mont Saint-Michel stał się symbolem francuskiej tożsamości narodowej.
Kres chwale Mont Saint-Michel próbowali położyć francuscy rewolucjoniści przepędzają mnichów z wyspy i zmieniając opactwo w więzienie. Dopiero kilkadziesiąt lat później, w roku 1874 opactwo zostało uznane za zabytek, a ponad sto lat później w 1974r. trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Benedyktyni powrócili do opactwa w 1000 rocznicę pierwszego pojawienia się na wyspie, na przełomie ostatniego tysiąclecia uznali jednak, że Mont Saint-Michel zrobiło się zbyt głośne i tłoczne, co przeszkadza w kontemplacji, i opuścili opactwo.
Jak zwiedzać Mont Saint-Michel?
Mont Saint-Michel zwiedzać można na kilka sposobów. Po pierwsze można wejść na sam szczyt po Wielkich Schodach na teren opactwa. Najpierw wejdziesz na taras Saut-Gaultier, z którego spojrzysz z góry na most prowadzący na wyspę. Jeżeli akurat są wysokie pływy, to jest to idealne miejsce do ich obserwacji. Jeszcze piękniejsze widoki rozpościerają się z zachodniego tarasu. Ujrzysz całą zatokę, wybrzeże Normandii i klify w Bretanii. Mont Saint-Michel nie jest jedyną wyspą w zatoce. Oddalona o 3 kilometry wyspa Tombelaine z tej perspektywy wygląda jak niewielka skała gdzieś na horyzoncie, a przecież jest tej samej wielkości co Mont Saint-Michel. W oddali widać także archipelag wysp Chausey. To właśnie z nich pochodził granit, w z którego zbudowano opactwo.
Z tarasu trasa prowadzi do wspomnianego wcześniej kościoła, zbudowanego na 80-metrowej skale. Niezwykły piramidalny kształt wyspy i twarda granitowa skała, na której została ona zbudowana były nie lada wyzwaniem dla jego budowniczych. Kościół opiera się nie tylko o na pierwszej budowli postawionej na wyspie, ale także na budynku klasztoru będącym prawdziwym majstersztykiem. Jego nazwa mówi wszystko, to Merveille, prawdziwy cud architektoniczny. O zbocze twardej skały oparto dwa trzypiętrowe budynki, które stały się platformą podtrzymującą kościół. Budynki zostały zaprojektowane według zasad świętego Benedyktyna, czyli oddzielając części świecki od duchowych.
Wychodząc z kościoła wejdziesz do klasztoru, a następnie trasa poprowadzi Ciebie przez wszystkie kondygnacje jego obu budynków. Kiedy wyjdziesz z opactwa, zacznij zwiedzać Mont Saint-Michel od innej strony. Wejdź na mury. To z nich rozpościerają się najpiękniejsze widoki na wąskie uliczki oplatające opactwo oraz piękny widok kościoła skąpanego w promieniach wschodzącego słońca. Tylko zanim wstaniesz o świcie na wschód słońca, pamiętaj, że w Normandii wschodzi ono dużo później. Kiedy odsłoniliśmy zasłony okien o 6:30 zamiast słońca wschodzącego nad wyspą, ujrzeliśmy ciemność. Na początku października jasno robiło się dopiero koło 8-mej.
Pływy i spacer po zatoce wokół Mont Saint-Michel
Równie dużą atrakcją jak samo opactwo, jest zatoka rozciągająca się wokół Mont Saint-Michel. I to nie tylko dlatego, że są tu jedne z największych pływów w Europie, niektóre źródła mówią, że wręcz największe. Pływy sprawiają one, że wyspa zawsze wygląda inaczej. Wystarczy kilka godzin, aby całkowicie zmieniła swoje oblicze. Czasami bywa wielkim rozlewiskiem wody zalewającej groblę przed wejściem, odcinając Mont Saint-Michel na chwilę od lądu. Inny razem wydaje się spokojna i płytka, wręcz pozbawiona wody, ale to są tylko pozory. Szukając miejsc wokół wyspy z dobrymi ujęciami, co chwilę grzęźliśmy w błocie. Nie oznacza to, że po zatoce nie da się spacerować. Można to robić, ale po prostu lepiej nie na własną rękę. Wystarczy rozejrzeć się wokół wyspy, aby ujrzeć grupki ludzi z podwiniętymi nogawkami i bosymi, zabłoconymi nogami. Co piaskach zatoki spacerują w mniejszych lub większych grupach z przewodnikiem, który prowadzi ich sprawdzonymi przez siebie chwilę wcześniej ścieżkami.
Jak Mont Saint-Michel znów stał się wyspą
Jeszcze rok temu Mont Saint-Michel połączone było z lądem. Droga zbudowana w 1878 roku sprawiła, że przestał być wyspą. Prowadziła ona do samego podnóża opactwa, co gorsza kończyła się podobno sporym parkingiem dla samochodów i autokarów. Właśnie z tego powodu cieszymy się, że nie przyjechaliśmy do Mont Saint-Michel wcześniej. Widok samochodowych parkujących pod opactwem nie należał do najpiękniejszych. Na szczęście dziś znowu jest wyspą. Droga została rozebrana, a most został ukończony w listopadzie ubiegłego roku. Zaprojektowano go po dużym łuku tak, aby możliwie bardzo wtapiał się w okolicę. I faktycznie, patrząc od strony lądu na opactwo, widzieliśmy jedynie wyspę.
Słynne omlety od La Mere Poulard
Kiedy zapytaliśmy naszego przewodnika po Mont Saint-Michel, cóż takiego niezwykłego jest w omletach od La Mere Poulard, odpowiedziała nam: „The omlettes are running. You will understand what I mean when you taste them” (Omlety są płynące, zrozumiecie, co mam na myśli, jak je spróbujecie). Miała rację, gdy tylko wbiliśmy w nie widelec, od razu zrozumieliśmy. Omlet był bardzo puszysty, z zewnątrz przyrumieniony, ale ze środka ciasta wypłynęła puszysta, delikatnie ścięta pianka. Patrząc przed spróbowaniem na porcję, zastanawialiśmy się, czy damy radę ją zjeść, ale przez tę niezwykłą konsystencję nie mieliśmy z tym problemu.
Gdzie tkwi sekret omletów z La Mere Poulard? Jajka ubijane są bardzo długo i intensywnie w miedzianej misce, która podobno potęguje spienianie. Następnie w piecu opalanym drewnem na miedzianej patelni rozgrzewa się dużą ilość masła, oczywiście mamy tu na myśli słynne masło z Normandii. W pierwszym etapie smażenia, czy też raczej w tym przypadku pieczenia, omlet nie jest przyrumieniany, po minucie kiedy ciasto zaczyna się ścinać, patelnia zdejmowana jest z ognia na jedną z półek z boku pieca, co widać świetnie na naszym filmiku powyżej. W międzyczasie przygotowywane są dodatki do omleta. Kiedy dodatki są gotowe, patelnia po raz drugi trafia na ogień, wtedy omlet jest delikatnie przyrumieniany z zewnątrz, podczas gdy konsystencja środka pozostaje pozostaje piankowa. Omlet składany jest na talerzu na pół, farsz podawany jest obok, zapewne dlatego, aby utrzymać konsystencję samego omleta.
Omlet je się na słono lub słodko, trzeba też całkiem słono zapłacić, ponieważ jeden omlet kosztuje ponad 30 euro. Kulinarne doświadczenie jest bardzo ciekawe, ale jeżeli mielibyśmy wybierać pomiędzy jednym omletem, a dwoma porcjami wyśmienitych muli po normandzku w tej samej cenie, wybralibyśmy to drugie, bowiem owoce morza są w Normandii po prostu genialne i moglibyśmy jeść je na okrągło.
Kiedy jechać na Mont Saint-Michel?
Jakiś czas temu przeczytałam, że Mont Saint-Michel zjadła komercja i stał się pułapka dla turystów. Jadąc tam trochę się tej komercji obawialiśmy, ale zupełnie niepotrzebnie, choć ludzi wcale nie było mało. Nigdy nie ma ich mało, w ciągu roku Mont Saint-Michel odwiedza ponad 3 miliony turystów. Najtłoczniej jest w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia, kiedy Francuzi mają wakacje. Wielu z nich jest zmuszonych wyjechać w tym terminie, na dwa tygodnie zamykane są m.in. niektóre fabryki, dlatego jeżeli macie taką możliwość, wybierzcie inny termin, w Mont Saint-Michel potrafi być wtedy 20 000 odwiedzających dziennie.
Najwięcej osób spotkaliśmy przed wejściem i wokół wyspy, na samej wyspie i oraz w klasztorze było bardzo luźno, choć trzeba pamiętać, że byliśmy na początku października, czyli poza głównym sezonem, oraz w godzinach popołudniowych. Odwiedzenie opactwa popołudniu jest bardzo dobrym pomysłem, gdyż większość zorganizowanych wycieczek trafia tutaj rano i przedpołudniem. Ponadto, na samą górę do klasztoru dociera podobno tylko 1/3 odwiedzających. Brzmi to trochę niewiarygodnie, ale powodów jest kilka. Część osób, zwłaszcza starszych, nie daje rady podejść do opactwa po schodach, a wielu Francuzów przyjeżdża tu wiele razy i nie wchodzi do klasztoru po raz kolejny.
Planując przyjazd do Mont Saint-Michel koniecznie spójrz na plan pływów, na którym na czerwono oznaczone są dni i godziny, w których najprawdopodobniej zalana będzie grobla przed wejściem, a Mont Saint-Michel zostaje na ten czas całkowicie odcięty od lądu i staje się wyspą. My niestety nie byliśmy w takim terminie, mamy więc świetny powód, że odwiedzić to niezwykłe miejsce, kiedy znowu będziemy w okolicy.
Informacje praktyczne:
- NOCLEG: Spaliśmy w przyjemnym hotelu La Mere Poulard (klik!). Położony jest wręcz idealnie na wyspie, tuż po wejściu za bramę miasta. Nocując na wyspie możesz zobaczyć ją po każdej porze dnia i nocy, tym samym w pełni poczuć klimat Mont Saint-Michel.
- DOJAZD: Do Mont Saint-Michel aktualnie dojechać można jedynie bezpłatnym shuttle busem, który wyrusza z parkingu w części lądowej. Autobus jedzie kilka minut i odjeżdża często. Zatrzymuje się na moście prowadzącym do opactwa.
- PARKING: Jeżeli śpisz na wyspie, samochód musisz zostawić na parkingu na brzegu. Kosztowało nas to 11 euro. Przyjechaliśmy koło 14:00, wyjeżdżaliśmy po śniadaniu następnego dnia. Jeżeli poprosisz hotel o kod do parkingu, możesz zostawić samochód na parkingu, który jest położony najbliżej autobusu.
- LA MERE POULARD: Jeżeli chcesz spróbować spróbować omletów od La Mere Poulard musisz zrobić rezerwację, w przeciwnym razie zostaniesz odesłany z kwitkiem, wyjątek robi się jedynie dla gości hotelowych.
Wszystkie posty z podróży po Normandii:
Normandia
Wszystkie posty z podróży do Francji:
Francja
Do Normandii pojechaliśmy na zaproszenie Normandy Tourism oraz Atout France – Francuskiej Agencji Rozwoju Turystyki.
Byłam tam dawno temu i pamiętam, że Mont Saint-Michel zrobiło na mnie wielkie wrażenie!
zdziwiłabym się, gdyby było inaczej!
o kurczę, jak z baśni. :O
coś w tym jest, widoki są iście bajkowe 😉
Mont Saint-Michel jest na mojej liście od daaaawna, od kiedy zobaczyłam zdjęcie w jakiejś książce albo podręczniku do geografii 🙂
trzeba w końcu skreślić tę pozycję z listy!
Byłam tam jako dzieciak i tak żałuje, że wtedy tak niewiele mnie to całe zwiedzanie interesowało 🙂 Ach, miło było z Wami tam wrócić 🙂
Ja byłam (jako młoda siksa) kilkanaście km od niego i nie zajrzałam, bo wydawało mi się, że a co tam kolejny zamek,których nie lubię.. :/ Młodym się i głupim było 😛
no nie wierzę, opuścić taką perełkę, nieładnie! Ale młodość rządzi się swoimi prawami! Pozdrawiamy!
Przepiękne miejsce i bardzo dobrze zrobiony materiał. Filmik świetnie uzupełnia słowa i zdjęcia. Jestem pewna, że włożyliście w ten opis sporo pracy! Gratulacje 🙂
P.S. Nie wiem dlaczego, ale bardzo podoba mi się zdjęcie jajek w koszyku 😉
Dziękujemy za miłe słowa! Zdjęcie z koszykiem ma bardzo fajne, ciepłe światło, może dlatego tak się Tobie podoba 🙂
Udało Wam się uchwycić niemal bezludnie ;), to cudowne miejsce, a co do omletów…pewnie tez wybralibyśmy to drugie 🙂
Wiele grup pojawia się rano i w okolicach południa, popołudniu potrafi być całkiem pusto, jak widać na zdjęciach, pozdrawiamy!
Byłam, widziałam. Jestem zafascynowana i wracałabym tam wciąż i wciąż. Magiczne miejsce!
Jest niezwykle magicznie! Wcale się nie dziwię, że chciałabyś tam wracać i wracać, my na pewno też będziemy chcieli wrócić i zobaczyć jak Mont Saint-Michel wygląda zalana wodą podczas wysokich pływów 🙂 Pozdrawiamy!
Przy okazji chcę dodać, że mimo, że Zakon Benedyktynów opuścił Wyspę to życie duchowne ten nie zamarło. Obecnie zamieszkuje tam Monastyczna Wspólnota Jerozolimska. Pozdrawiam!
wiemy oczywiście o tym 🙂 Pozdrawiamy!
fajne
Robi ogromne wrażenie.
Wspaniałe miejsce ale omlety niestety nie smakowały nikomu z mojej grupy
a jedliście w La Mere Poulard czy w innym miejscu? dla nas omlety były ciekawym doświadczeniem, nie mogę powiedzieć, że były złe, nie powiem też, że nam bardzo smakowały. Tak jak napisaliśmy w poście, zdecydowanie wolimy zjeść np. mule po normandzku niż omlety od La Mere Poulard, ale warto było je spróbować, chociażby dla opinii, pozdrawiamy!
Tak, to bylo w La Mere Poulard
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam wyspę na zdjęciach od razu wiedziałam, że musi być to niezwykłe miejsce. Teraz to potwierdzacie. To jedno z moich marzeń, ale na za jakiś czas. 🙂
Pięknie tam, jedno z moich pierwszych podróżniczych wspomnień z objazdówki po Francji, jakieś 18 lat temu 😀
pięknie to za mało powiedziane, bardzo magiczne miejsce!
Byłam w tamtym roku, a śnię o nim do dzisiaj. Magiczny.
Super opis, dzięki 🙂 Mam plan na przyszły rok, aby zrobić objazdówkę po Normandii i wyspa jest obowiązkowym punktem.
Mont Saint-Michel to naprawdę punkt obowiązkowy podczas wyjazdu do Normandii, miejsce jest tak niezwykłe, że każdy powinien choć raz je zobaczyć 🙂 W Normandii będzie na pewno pięknie i pysznie! Pozdrawiamy serdecznie!