Petra, wykute w skale starożytne miasto, stolica królestwa Nabatejczyków i zarazem największa atrakcja Jordanii. Zaskoczyła nas pięknem, architekturą i magiczną scenerią, choć przecież widzieliśmy ją na zdjęciach i w filmach tak wiele razy. Po przejściu malowniczego skalnego wąwozu, dostojnie wyłania się Skarbiec, z którym przede wszystkim kojarzona jest Petra. Ale to starożytne miasto kryje o wiele więcej niesamowitych budowli wyrzeźbionych w litej skale, a także wspaniałe krajobrazy i niepowtarzalne kadry. Cały czas zadajemy sobie pytanie, jak oni to zbudowali ponad dwa tysiące lat temu?
Wąwóz Bab As-Sik, wielkie otwarcie
Jest godzina 7.30, kiedy mijamy bramki w Wadi Musa i wchodzimy na szlak prowadzący do Petry. Jest już trochę ludzi, ale na szczęście nie ma tłumów. Chyba wystraszyły ich niezbyt słoneczne prognozy pogody. Wchodzimy do słynnego wąwozu Bab As-Sik, który powstał podczas trzęsienia ziemi wiele wieków temu. Z tej skalnej szczeliny Nabatejczycy uczynili niezwykle efektowne wejście do swojej stolicy. Wąwóz jest nie tylko niezwykle malowniczy, ale także zapewniał ochronę przed nieproszonymi gośćmi. Po pierwsze był jedyną drogą do miasta, po drugie, stojąc u jego progu, ciężko się domyślić, że jest czymś więcej niż jednym z dziesiątek skalnych wąwozów.
Nie znając położenia Petry, niemal niemożliwe było jej odnalezienie. Johann Ludwig Burckhardt, uznawany za odkrywcę Petry dla świata zachodu, musiał uciec się do podstępu, aby ujrzeć owianą legendami stolicę Nabatejczyków. Latami doskonalił znajomość lokalnego dialektu i przenikał do świata arabskiego przybierając tożsamość mauretańskiego kupca Ibrahima ibn Abbdullaha. Po latach starań udało mu się przekonać lokalnego Beduina, aby wskazał mu drogę do ruin miasta, o którego wspaniałościach z zachwytem opowiadali miejscowi.
Dziś wszystko jest podane na tacy i odarte z tajemnic. Podążamy z mapką z rozrysowanymi szlakami i zastanawiamy się, co musiał czuć Burckhardt pokonując ten zjawiskowy wąwóz liczący 1,25 kilometra. Szlak jest kręty i bardzo zmienny. W niektórych miejscach ma zaledwie kilka metrów szerokości, a skalne ściany wydają się zamykać go sklepieniem. W innych przypomina szeroki trakt lub wybrukowany gościniec. Tracimy rachubę ile czasu minęło i ile metrów nam jeszcze zostało. Wtedy nagle zaczyna wyłaniać się on, słynny Skarbiec.
Al-Chazna, Indiana Jones i Skarbiec
Najpierw widzimy jedynie niewielki fragment w skalnej szczelinie. W pierwszej chwili zastanawiamy się czy to nie jest tylko optyczne złudzenie. Z każdym krokiem Skarbiec wyłania się coraz bardziej, aż w końcu niepostrzeżenie stajemy w gwarnej dolinie. Wokół nas wielbłądy, ludzie i odbijający się od skalnych ścian harmider. Ale nie zwracamy na to uwagi, nasze głowy zaprząta ta dostojna budowla, która pojawiła się przed nami tak znienacka. Niewiarygodna jest precyzja z jaką została wyrzeźbiona skalna fasada. Według miejscowej legendy na jej szczycie złożono skarb faraona, od tej legendy wzięła się jej nazwa. Ostatnio uważa się jednak, że nie pełnił on roli skarbca, natomiast był to grobowiec jednego z króli.
Zbudowany dla nabatejskiego króla i rozsławiony przez współczesnego bohatera. Skarbiec kojarzy na pewno każdy, kto oglądał „Indiana Jones i ostatnią krucjatę”. Petra okazała się idealną scenografią filmową, a Skarbiecw filmie grał wiodącą rolę świątyni chroniącej Świętego Graala tuż obok Harrisona Forda i Seana Connery’ego. Zresztą tylko w tym filmie można zajrzeć do podkoloryzowywanego na potrzeby filmu wnętrza budowli, bowiem nie jest ona udostępniona dla zwiedzających.
Indiana Jones rozsławił Skarbiec i samą Petrę. Dziś jest jednym z najpopularniejszych miejsc na Bliskim Wschodzie, czego zwieńczeniem był wpisanie na listę Unesco w 1985 roku oraz tytuł jednego z siedmiu nowych cudów świata przyznany w 2007 roku. Popularność oznacza niestety także komercjalizację i masę ludzi pragnących zobaczyć te niezwykłe budowle. Najbardziej zatłoczonym miejscem w Petrze są właśnie okolice Skarbca. Za nim tłum się przerzedza, część osób zawraca, część wchodzi na dalsze szlaki, część niestety przesiada się na wielbłądy i na osiołki.
Widok na Skarbiec z góry
Skarbiec warto zobaczyć z innej perspektywy i wejść jednym ze szlaków prowadzących na skałę z punktem widokowym. Widok jest fantastyczny i gorąco do tego zachęcamy, najlepiej rano, kiedy jest on oświetlony delikatnymi promieniami słońca. Na górę można wejść na różne sposoby. Można pójść do końca zielonym szlakiem prowadzącym wzdłuż Grobów Królewskich, widok na Skarbiec znajduje się na końcu szlaku. Pętla zajmuje 2-3 godziny w obie strony. Można też w 10 minut wejść ścieżką na lewo od Skarbca, ale w tym wypadku Beduini uzurpują sobie prawo bycia przewodnikiem i trzeba im za taką usługę zapłacić. Cena zależy od zdolności negocjacyjnych, zazwyczaj udaje się zejść do 10 JOD. W obu przypadkach przed punktem widokowym znajduje się kawiarenka, w której trzeba coś kupić, aby spojrzeć na Skarbiec z góry. Biznes to biznes, jak to powiedział nam jeden z Beduinów – „jak się nie ma pieniędzy, to się nie podróżuje”. Na prawo od Skarbca znajduje się natomiast kolejna ścieżka, którą w kilka minut wejdziesz na wysokość Skarbca, ale nie spojrzysz na niego z góry.
Ad Dajr – jak zwiedzać klasztor?
Kiedy napatrzyliśmy się na Skarbiec, ruszyliśmy dalej w kierunku drugiej ikonicznej budowli Petry. Po drodze do Klasztoru zwiedzamy tzw. ulicę Fasad z 44 grobami oraz zbudowany z rozmachem teatr z 7 000 miejsc siedzących. Dla Rzymian okazał się on zbyt mały, bowiem postanowili go powiększyć przecinając część nabatejskich grobów. Następnie ulicą otoczoną kolumnami dochodzimy do ruin Wielkiej Świątyni, jednej z nielicznych wolnostojących budowli w Petrze. Stamtąd kierujemy się na szlak do Klasztoru.
Szlak do Klasztoru w marcowy dzień nie jest zbytnio wymagający, ale latem w 40-stopniowym żarze lejącym się z nieba może być wyzwaniem. Podejście nie jest strome, większa część trasy prowadzi wykutymi w skale schodami. Uważać trzeba jedynie na osły, potrafiące dosyć szybko zbiegać schodami.
Kiedy dochodzimy do Klasztoru wiatr zaczyna świstać i uderzać piaskiem, mamy przedsmak tego jak wygląda burza piaskowa. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kilka chwil i większość osób ucieka na dół. Siadamy w beduińskiej kawiarence z widokiem na Klasztor i nad słodką herbatą z miętą (2 JOD) czekamy aż wiatr ucichnie. Nie musieliśmy długo czekać, po kilkunastu minutach wszystko wraca do normy.
Wnętrze Klasztoru jest niedostępne dla zwiedzających. Również tutaj warto wejść na punkt widokowy. Prowadzi do niego ścieżka rozpoczynająca się za kawiarenką, kiedy dojdziesz do tabliczki „The best view in the world” za strzałką w lewo, podejdź kilka minut pod górę i znajdziesz się dokładnie nad klasztorem. To nie jedyny ciekawy punkt widokowy. Dokładnie naprzeciwko klasztoru znaleźliśmy małą jaskinię, która okazała się pięknym, naturalnym tarasem widokowym z ciekawą perspektywą i skalnym framingiem.
Grobowce królewskie
Pomiędzy Klasztorem a Skarbcem znajduje się zielony szlak prowadzący wzdłuż Grobowców Królewskich. Choć fasady grobowców nie są tak misternie wyrzeźbione jak chociażby Klasztor, i tak robią wrażenie. Skupisko grobowców wyrzeźbiono w skale nazywaną Ścianą Królewską. Pięknie prezentuje się ona z głównego, czerwonego szlaku. Grobowce wyrzeźbiono dosłownie jeden obok drugiego. Najokazalszy z nich to Grobowiec Urny z piękną 26-metrową fasadą z czterema kolumnami. Tym razem można wejść do środka, lecz wnętrza grobowców są puste. Co ciekawe, nigdy nie znaleziono w nich ludzkich szczątków.
Kiedy fotografować Petrę?
Budowle udostępnione zwiedzającym w Petrze położone są na dosyć sporej powierzchni, jeżeli zależy Wam na oświetlonych budowlach, warto wcześniej zaplanować trasę. Skarbiec oświetlony jest z samego rana, w marcu około południa był już całkowicie w cieniu. Natomiast Klasztor był pięknie oświetlony w godzinach 13-14, oczywiście w momentach, kiedy pojawiało się słońce. Na Grobowce Królewskie słońce zaczyna świecić dopiero w drugiej połowie dnia. Niech nie odstraszają Ciebie pochmurne prognozy. Skarbiec i inne budowle w Petrze w pochmurny dzień wyglądają inaczej niż w pełnym słońcu. Kolory skały stają się głębsze, nie są wypalone i wpadają w odcień różowego. Pierwszego dnia w drodze powrotnej przysłuchiwaliśmy się rozmowie dwóch przewodników po Petrze, zachwycali się oni jak pięknie miasto wygląda bez wypalającego kolory słońca. Początkowo tego dnia nie byliśmy zadowoleni z prognoz pogody, ale pod koniec dnia przyznaliśmy przewodnikom rację.
Petra – najważniejsze szlaki
Na terenie Perty wyznaczono kilka szlaków, ich spokojne przejście może zająć nawet kilka dni. Najważniejsze zabytki znajdują się przy trzech szlakach – głównym, różowym oraz zielonym. Bez problemu da się je przejść przez dwa dni wraz z punktami widokowymi.
- Główny Szlak (Main Trail) – jest to najbardziej znany i uczęszczany szlak, prowadzi przez Wąwóz As-sik do Skarbca, następnie wzdłuż ulicy fasad i grobowców królewskich. Szlak ma 4 kilometry, jego przejście w obie strony zajmuje średnio 3,5 – 4 godziny. Jest to główny szlak prowadzący do Petry.
- Różowy szlak do Klasztoru (Ad-Deir Trail) – to przedłużenie głównego szlaku prowadzące do Klasztoru, choć szlak nie jest długi, liczy 2,5 kilometra w dwie strony, to przez większą część prowadzi po łagodnych schodach, jego przejście w dwie strony zajmuje 2,5 – 3 godziny. Do tego warto doliczyć czas na dojście do punktu widokowego przy klasztorze, ze zrobieniem zdjęć zajmie to 20-30 minut.
- Zielony szlak do grobowców królewskich (Al-Khubtha Trail) – szlak prowadzi wzdłuż grobowców królewskich, pętla liczy 3,5 kilometra i zajmuje 2,5 – 3 godziny. Na jego końcu znajduje się punkt widokowy na Skarbiec.
Ile czasu przeznaczyć na zwiedzanie Petry?
Naszym zdaniem dwa dni to optymalny czas na zwiedzanie Petry. Przez dwa dni spokojnie zwiedzisz najważniejsze szlaki i zabytki, będziesz mieć też czas, aby cieszyć oczy widokami, a nie „zaliczać” najważniejsze miejsca. Petra to kilometry w nogach. Nie ma tu wielkich przewyższeń i trudnych szlaków, za to ze względu na odległości potrzebujesz sporo czasu. Sam Główny Szlak to 4 kilometry w jedną stronę. Przejście jego w obu kierunkach zajmuje średnio 4 godziny. Szlak do klasztoru to kolejne kilometry i godziny. Do tego dochodzą punkty widokowe przy Skarbcu i Klasztorze czy też Grobowce. Pierwszego dnia przeszliśmy główny i czerwony szlak wraz z punktami widokowymi przy Klasztorze. Na kolejny dzień zostawiliśmy sobie punkt widokowy na Skarbiec oraz zielony szlak z grobowcami królewskimi. A przecież byliśmy w marcu, kiedy nie było wielkich tłumów i zwiedzanie oraz robienie zdjęć idzie szybciej. Zobaczyliśmy też dwie zupełnie inne Petry, bowiem każdego dnia mieliśmy zupełnie inną pogodę. Petra w słońcu i pochmurną pogodę wygląda zaskakująco inaczej.
Petra w jeden dzień – czy to ma sens?
Jeżeli nie masz tyle czasu lub nie jesteś zainteresowany zwiedzaniem starożytnych ruin dłużej niż jeden dzień, to zaplanuj podróż tak, aby w Wadi Musa spędzić choć jeden nocleg. Rozpoczynając zwiedzanie z samego rana zapewne dojdziesz do Klasztoru i zobaczysz najważniejsze miejsca. Musisz być jednak przygotowany na to, że będzie to bardzo intensywny dzień. Jeżeli nie zamierzasz nocować w Wadi Musa oraz tego samego dnia chcesz dojechać do Petry z Ammanu, Wadi Rum czy też Egiptu, a następnie jechać dalej, to naszym zdaniem będziesz czuć spory niedosyt. W ten sposób nie masz szans na zobaczenie Petry, a jedynie ją zaliczyć. Zwiedzanie Petry to kosztowna impreza, szkoda płacić za wstęp i zobaczyć jedynie jej fragment.
Kiedy zwiedzać Petrę?
Przyjmuje się, że najlepszy czas na zwiedzanie Petry to miesiące wiosenne od marca do maja oraz jesienne od października do listopada. Jest wtedy umiarkowana temperatura oraz małe prawdopodobieństwo opadów. W zimie mogą wystąpić ulewne deszcze, które potrafią zmienić się w rwące potoki tzw. flash floods. Zdarzają się one naprawdę bardzo rzadko, ale mogą być niebezpieczne, przez co Petra może być zamknięta dla odwiedzających. Z tego powodu warto sprawdzać prognozy pogody. Latem jest natomiast bardzo gorąco, temperatury sięgają nawet 45 stopni, zwiedzanie jest bardzo męczące. W marcu było kilkanaście stopni w dzień i kilka w nocy, ale odczuwalna temperatura w słońcu była o wiele wyższa. W słoneczny dzień chodziliśmy w krótkim rękawku, można było założyć krótkie spodenki i zwiewne sukienki. Nawet w marcu warto mieć nakrycie głowy i krem z filtrem, całkiem nieźle się opaliliśmy. W pochmurny dzień byliśmy w bluzach i kurtkach.
Im wcześniej, tym lepiej
Zwiedzanie Petry planowaliśmy rozpocząć o godzinie 6.00 rano, czyli w momencie otwarcia bram. Niestety nam to nie wyszło. Wszystko za sprawą kolejek na lotnisku w Ammanie dzień wcześniej. Jordan Pass mieli prawie wszyscy, kolejka do przejścia była niemalże tak długa jak do kupna wizy. Potem czekaliśmy na bagaż i na samochód. Samochód miał usterkę, więc musieliśmy go wymienić na inny. W efekcie dojechaliśmy do Wadi Musa o 1:30 w nocy i potrzebowaliśmy kilka godzin snu przed zwiedzaniem. Przy bramkach do Petry byliśmy o godzinie 7:30. Oczywiście nie byliśmy sami, do starożytnego miasta Nabatejczyków podążały już dziesiątki osób, pojawiały się pierwsze wycieczki. Na szczęście udało nam się przemknąć przed tłumami, które zaczęły się po godzinie 8-mej. A przecież był marzec, czyli niski sezon. Beduini mówili nam, że czekają na lato, kiedy ludzi jest kilka razy więcej, a żar leje się z nieba.
Ciemna strona Petry
Niestety pomiędzy zapierającymi dech budowlami dzieją się także przykre historie. Tuż trzy Skarbcu ujrzeliśmy stadko mizernych osiołków. Były nie tylko wychudzone, ale także wyczerpane, niektóre też poranione. Najgorzej wyglądał biedak z odciętym uchem. Nie wsiadajcie na nie. Widok osiołka wspinającego się po schodach do klasztoru ze słusznej wagi dorosłym człowiekiem nie powinien mieć miejsca. Druga sprawa to śmieci. O ile w wąwozie każdy paproszek był zamiatany przez ekipę sprzątającą, to za Skarbcem robi się coraz gorzej. Najwięcej śmieci jest w okolicach straganów. Niestety jest w tym dużo winy Beduinów. Widzieliśmy jak wyrzucają za stragany opakowania i pudełka po jedzeniu, a swoje potrzeby załatwiają natomiast w skalnych grotach.
Stragany to kolejne przekleństwo Petry. Dzieje się tu to samo, co w ubiegłym roku widzieliśmy w meksykańskim Chichen Itza, innym z siedmiu nowych cudów świata. Stragany są przy głównych szlakach, przy wejściach do zabytkowych budowli, najwięcej jest ich wzdłuż szlaku prowadzącego do Klasztoru. W marcu więcej niż połowa była zamknięta, ale i tak momentami były one uciążliwe. W tym wszystkim powinno się zachować zdrowy rozsądek. Stragany powinny być w sensownej odległości od zabytków z koszami na śmieci i właścicielami, którzy szanują to niezwykłe miejsce.
Ile kosztuje wejście do Petry?
Petra jest jednym z miejsc, do którego wejdziesz za darmo kupując Jordan Pass. Jordan Pass dostępny jest w trzech wariantach, różnią się one liczbą dni, które możesz spędzić w Petrze. W cenie 70 JOD otrzymujesz 1 dzień w Petrze, 75 JOD 2 dni i 80 JOD 3 dni. Jeżeli nie decydujesz się na zakup Jordan Pass za wejście zapłacisz 50 JOD za 1 dzień, 55 JOD za 2 dni oraz 30 JOD za 3 dni, jeżeli zatrzymujesz się na noc w Jordanii. Jeżeli przyjeżdżasz do Jordanii na jeden dzień np. z Egiptu, to wtedy wejście kosztuje 90 JOD. Pamiętaj, że bilety do Petry obowiązują na kolejne, a nie wybrane dni. W cenie biletu ani w Jordan Pass nie jest uwzględnione wejście na Petra by night. Kosztuje ono 17 JOD za osobę i odbywa się jedynie w poniedziałki, środy i czwartki. Szczegółowe informacje o cenach biletów znajdziesz na stronie Petry.
Gdzie spać w Wadi Musa?
W Wadi Musa zatrzymaliśmy się w bardzo przyjemnym Peace Way Hotel, który znajduje się w centrum miasta, około 1,5 kilometra od Petry. Pokoje są czyste i przyjemne, jest w nich klimatyzacja, lodówka, są w przystępnej cenie. Za dobę płaciliśmy 40 JOD ze śniadaniem, czyli trochę ponad 200 zł. Hotel ma całodobową recepcję, więc nie ma problemu z późnym przyjazdem. Śniadanie rozpoczyna się o 6:30, jest też możliwość zabrania go na wynos w przypadku wcześniejszego wyjścia na zwiedzanie Petry. Bardzo polecamy to miejsce. W pobliżu jest knajpka z dobrym jedzeniem, cukiernia z pysznymi słodyczami i dobra shoarma. Hotel zarezerwujesz tutaj: Peace Way Hotel. Będzie nam miło, jeśli rezerwując polecany przez nas nocleg skorzystasz z naszego linka – dla Ciebie cena się nie zmieni, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją.
Mansaf – tradycyjna jordańska potrawa z jagnięciny.
Gdzie jeść w Wadi Musa?
Tuz obok Peace Way Hotel znaleźliśmy świetną Zawaya Restaurant serwującą tradycyjne jordańskie potrawy. Polecamy spróbować w tym miejscu mansaf, kosztował 10 JOD za słuszną porcję. Na orzeźwienie po całym dniu chodzenia po Petrze warto napić się cytryny zmiksowanej z miętą (3 JOD), orzeźwia idealnie. Kilka budynków od hotelu w kierunku przeciwnym od Perty znajduje się natomiast bardzo dobry grill, serwujący kebaby (3 JOD sztuka) i shoarmy, stołują się tam głównie miejscowi. Niestety nie zapisaliśmy nazwy. Jeśli lubicie baklawę i jordańskie słodycze, to polecamy Sanabel Bakeries and Sweets w Wadi Musa. Mają duży wybór, a słodycze kupuje się na kilogramy. Bez problemu można przewieźć je w prezencie do Polski, przetestowaliśmy to.
Więcej informacji o naszej podróży znajdziesz w tym poście: Jordania samochodem – nasze doświadczenia, koszt i plan krótkiej podróży.
Wszystkie posty z podróży do Jordanii:
Jordania
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Świetny post – bardzo ciekawe informacje. Na pewno skorzystam. Dziękuję.
p.s. macie mały błąd na stronie, 5 akapit z tytułem „Al-Chazna…”, powinno być „jednym z królów”, a nie „króli”. Wyjaśnienie: formę królów zapisujemy, gdy mamy na myśli władców albo mistrzów jakiejś dziedziny. Wyjątkowo używamy formy archaicznej króli w odniesieniu do święta „Trzech Króli”. Formę króli zaleca się używać, gdy chodzi nam o figury karciane, szachowe lub króliczych samców [źródło: Słownik ortograficzny PWN].