Jaskinie Batu to niezwykłe miejsce nie tylko pod względem krajobrazowym, ale przede wszystkim kulturowym i religijnym. Kiedy pod koniec XIX wieku indyjski kupiec K. Thamboosamy Pillai odwiedził jaskinie Batu na dzisiejszych obrzeżach Kuala Lumpur, wejście jednej z nich skojarzyło mu się z kształtem włóczni hinduskiego boga wojny Murugana. To wystarczyło, aby zdecydował się na budowę świątyni ku czci Murugana we wnętrzu jaskini. W ten niecodzienny sposób powstało ważne miejsce wyznawców hinduizmu mieszkających w Malezji, nazywane po prostu Batu Caves, czyli jaskiniami Batu.
Jaskinie Batu na obrzeżach Kuala Lumpur
Nazwa jaskiń pochodzi od malajskiego słowa Batu oznaczającego skałę. Szacuje się, że wapienna skała, w której wydrążone są jaskinie, ma 400 milionów lat. Takie geologiczne cudo położone jest dosłownie w mieście, na obrzeżach jednej z największych metropolii w Azji Południowo -Wschodniej. Jaskinie Batu znajdują się bowiem zaledwie kilkanaście kilometrów na północ od centrum Kuala Lumpur. Grabem, który polecamy do transportu po malezyjskiej stolicy, dojechaliśmy do nich w 20 minut. Tak dogodna lokalizacja oraz popularność jaskiń powinna oznaczać tłumy turystów. Ale nie tym razem. Był początek marca, wiele osób zrezygnowało z podróży z powodu pandemii.
Kiedy dotarliśmy na miejsce koło południa turystów było jak na lekarstwo. Przeważali miejscowi hindusi, którzy brali udział w pudży lub też odpoczywali i piknikowali na chłodnej podłodze świątyń. Byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie wysoka wilgotność, stojące powietrze i żar lejący się z nieba. Cóż, taki jest klimat w Kuala Lumpur. W jaskiniach nie było czym oddychać, po kilku minutach byliśmy cali mokrzy. Zwiedzanie w tłumie ludzi może być tu naprawdę męczące. Na szczęście my żadnych tłumów nie doświadczyliśmy.
Najwyższy na świecie posąg Murugana
Pierwsze kroki kierujemy oczywiście do Jaskini Świątynnej, Sri Subramaniam Temple, największej i najbardziej znanej jaskini w kompleksie Batu. Przed wejściem spotykamy najwięcej ludzi. Każdy chce mieć zdjęcie z posągiem i kolorowymi schodami prowadzącymi do świątyni. Złotą, dostojną postać Murugana widać z daleka. Mieni się ona w promieniach przebijającego się przez chmury słońca. Jest to najwyższy posąg Murugana i trzeci najwyższy posąg hinduskiego bóstwa na świecie. Ma dokładnie 42,7 metra wysokości.
Posąg Murugana powstawał aż trzy lata. Do jego budowy użyto 1550 metrów sześciennych betonu, które wzmocniono stalowymi prętami ważącymi 250 ton. Następnie całą konstrukcję pomalowano 300 litrami złotej farby pochodzącej z Tajlandii. W pracach brało udział 15 rzeźbiarzy z Indii. Dziś posąg Murugana jest jedną z największych atrakcji całego jaskiniowego kompleksu. Wielkie otwarcie miało miejsce w styczniu 2006 roku podczas festiwalu Thaipusam, hucznie obchodzonego w Batu Caves. Jedną z atrakcji festiwalu jest kilkunastokilometrowa, barwna procesja, która wyrusza ze świątyni Sri Mahamariamman w Kuala Lumpur do Jaskini Świątynnej. Musi to zapewne wyglądać bardzo zjawiskowo.
Jaskinia Świątynna i 272 kolorowe schody
Mijamy Murugana, od wejścia do Jaskini Świątynnej dzielą nas imponujące 272 kolorowe stopnie. Jeszcze nie tak dawno schody były szare, kolory pojawiły się w sierpniu 2018 roku. Nadały one schodom typowo hinduskiego kolorytu. Pokonując kolejne stopnie zapewne natraficie na lokalnych mieszkańców. Małpy, bo o nich mowa, potrafią być agresywne, dlatego trzeba na nie uważać, nie zaczepiać ich ani tym bardziej nie próbować ich głaskać.
Wejście do Jaskini Świątynnej znajduje się 100 metrów nad ziemią. Najpierw wchodzimy do przestronnego pomieszczenia, w którym znajduje się świątynia poświęcona Muruganowi oraz kilka ołtarzy poświęconych różnym hinduskim bóstwom. Po przestąpieniu progu zaskakuje nas pianie kogutów. To kolejni obok małp mieszkańcy kompleksu Batu. Ich obecność można wytłumaczyć bardzo prosto – Murugan przedstawiany jest najczęściej z włócznią, flagą z wizerunkiem koguta oraz pawiem stojącym u jego boku. Rzeźbione pawie znajdują się także w świątyni we wnętrzu jaskini.
Schody prowadzą do dalszej i wyżej położonej komory. W jej suficie znajduje się spory prześwit, przez który wpada sporo światła i promieni słonecznych. Nie jest więc mroczno, jest trochę zieleni, a nawet ptaków. Jest tam też oczywiście kolejna świątynia. Warto zajrzeć także do świątyni znajdującej się po lewej przed wejściem do Jaskini Świątynnej.
Ramayana Cave i zamknięta Dark Cave
Jak pisaliśmy już wcześniej, jaskinie Batu to nie tylko Jaskinia Świątynna. Batu Caves to kompleks jaskiń, z których tylko część udostępniona jest dla zwiedzających. Kilka kroków od Jaskini Świątynnej znajduje się otwarta w 2011 roku Ramayana Cave. Nie dociera tam zbyt wiele osób, a szkoda, bo jest co zobaczyć. Podczas naszych odwiedzin byliśmy w niej sami. Wejścia do Ramayana Cave strzeże 15-metrowy posąg Hanumana, króla małp i bohatera Ramajany. We wnętrzu jaskini przedstawione są sceny z hinduskiego eposu Ramajana, jest też spora, leżąca postać samego Ramy. Naprawdę warto wejść do środka, aby je zobaczyć.
Bardzo żałujemy, że nie udało nam się odwiedzić jaskini Dark Cave, która jest uznawana za jedną z najciekawszych w kompleksie Batu Caves. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu jaskinię można było zwiedzać z przewodnikiem, niestety od 29 stycznia 2019 roku nie jest ona dostępna dla zwiedzających. Nie wiadomo dlaczego została zamknięta i jakie będą jej dalsze losy. Dla zwiedzających są jeszcze udostępnione Art Gallery Cave oraz Museum Cave, w których znajdują się liczne obrazy oraz posągi hinduskie.
Zwiedzanie Batu Caves
Zwiedzanie Batu Caves może potrwać dwie godziny, jak i pół dnia. Wszystko zależy od tego ile jaskiń i świątyń chcesz odwiedzić. Ponieważ zwiedzaliśmy jaskinie w specyficznym momencie z mniejszym ruchem turystycznym, to nie przyjeżdżaliśmy do Batu Caves z samego rana, ale koło południa, po zwiedzaniu KL Tower. Zazwyczaj najmniej ludzi jest z samego rana, natomiast rano wejście do Jaskini Świątynnej jest zacienione, słońce oświetla kolorowe schody i Murugana dopiero po południu. Pamiętaj, że jaskinie Batu to święte miejsce dla hindusów. Oznacza to, że należy mieć zakryte ramiona oraz dłuższe spodnie lub spódnice. Jeżeli o tym zapomnicie, to na miejscu można wypożyczyć za drobną opłatą odpowiednie nakrycie.
Przed kompleksem Batu znajduje się kilka straganów z pamiątkami oraz indyjskim jedzeniem. Nie spodziewaj się jednak kulinarnych fajerwerków. Ponieważ byliśmy głodni, skusiliśmy się po zwiedzaniu na thali i masala dosa, dało się je zjeść, ale nie było porównania z tymi, które jedliśmy w Kerali. Natomiast znakomite były jeszcze gorące gulab jamun, czyli smażone kulki w słodkim syropie z dodatkiem kardamonu, które uwielbiamy i które kupiliśmy na wagę na mniejszym straganie z przekąskami.
Jaskinie Batu – informacje praktyczne
- DOJAZD: Najwygodniejszym sposobem poruszania się po Kuala Lumpur jest Grab, czyli tamtejszy uber. Z okolic Petronas Towers czy też KL Tower do Batu Caves jest około 13 kilometrów, za Graba płaciliśmy 18-20 RM, czyli 17-18 zł. Do jaskiń można dojechać także pociągiem, ale przy tak niskich cenach Graba trochę szkoda czasu, bowiem pociąg kursuje z obrzeży centrum, na które trzeba dojechać. Grabem dojechaliśmy w 20 minut, pociągiem wychodziło nam ponad 3 razy dłużej.
- WEJŚCIE DO JASKIŃ: Wejście do Jaskini Świątynnej jest bezpłatne. Bilety kupuje się natomiast do pozostałych jaskiń. Wejście do jaskini Ramayana kosztowało nas 5 RM za osobę.
- HOTEL: Zatrzymaliśmy się w ibis Kuala Lumpur City Centre. Zależało nam na infinity pool z widokiem na Petronas Towers, dogodnej lokalizacji oraz całodobowej recepcji, ponieważ musieliśmy być na lotnisku wczesnym rankiem. Ten hotel spełniał te wszystkie warunki, był dla nas bardzo dobrym wyborem. Jedynie nie zachwyciły nas bufetowe śniadania, lepiej (i taniej) można zjeść w jednej knajpek lub ulicznym barze. Hotel zobaczysz i zarezerwujesz pod tym linkiem.
O tym, co warto zobaczyć w Kuala Lumpur przeczytasz w tym tekście: Kuala Lumpur to fajna, betonowa dżungla! Atrakcje Kuala Lumpur.
Nasze malezyjskie podróże:
Malezja
Spodobał się Tobie ten tekst? Podziel się nim ze znajomymi i bądź z nami na blogu, Facebooku i Instagramie!