Pałasz ze smażonymi bananami, grillowane skałoczepy, ośmiornica duszona z papryką a może szaszłyk na gałązce laurowej? Kuchnia Madery to prawdziwe bogactwo ryb, owoców morza i egzotycznych owoców. Ocean sprawia, że ośmiornice czy kalmary są tu na wyciągnięcie ręki, a w ogrodach rosną nie tylko pomarańcze i cytryny, ale także mango, banany, awokado czy marakuja. Na Maderze spróbujecie wyśmienitego pałasza, a jeżeli wolicie mięso, to pewnie zainteresują Was szaszłyki w wołowiny tradycyjnie przygotowane nad paleniskiem na gałązce laurowej. Na deser jadaliśmy sernik z marakui, a wieczorem delektowaliśmy się świetnym wzmacnianym winem maderą. Oto nasz subiektywny przewodnik co zjeść na Maderze i jakie potrawy warto tu spróbować, a także kilka polecanych przez nas miejsc.
Spis treści
Pałasz – ryba, którą trzeba spróbować!
Pałasz, po portugalsku espada, to ryba wyjątkowa. Z wyglądu przypomina trochę naszego rodzimego węgorza, ale jest od niego o wiele masywniejszy i dłuższy, bowiem osiąga nawet 1,5 metra długości. Do tego jest czarny jak węgiel, a jego głowa przywodzi na myśl diabelską paszczę. Z tego powodu nazywany bywa zresztą diabłem. Jak wygląda espada, możecie zobaczyć na rybnym targu w Funchal. Pałasze to jego największa atrakcja!

Pałasze spotkać można jedynie w okolicach Madery, Azorów i Japonii. Ale uwaga, ponoć jeszcze nikt nie widział pałasza żywego! Ta ryba żyje na głębokości 2 000 metrów. Podczas połowu różnica ciśnień sprawia, że na powierzchnię wyciągane są już martwe ryby.

Najpopularniejszym daniem z pałasza jest filete de espada, czyli filet smażony w dosyć grubej panierce podawany ze smażonym bananem i sosem z marakui. Warto je spróbować, bo jest to danie bardzo dobre i ciekawe, ale ma jedną wadę. Przez panierkę nie poczujecie w nim w pełni smaku tej pysznej i mięsistej ryby. Dlatego zdecydowanie polecamy zjeść także pałasza smażonego sauté bez panierki, w takiej postaci jest on znakomity. Wystarczy skropić go cytryną. Najlepszego pałasza smażonego sauté w kawałkach zjedliśmy w świetnej restauracji A Pipa w Porto da Cruz, którą bardzo Wam polecamy!

Z ryb oprócz pałasza bardzo popularne są tuńczyki. Tuńczyk występuje obficie wokół Madery i jest mocno zakorzeniony w kulinarnych tradycjach wyspy. Najpopularniejszą potrawą są steki z tuńczyka (bife de atum), znajdziecie je w menu wielu restauracji.

Ośmiornice, kalmary i grillowane skałoczepy
Nasza dieta na Maderze była prosta i nieskomplikowana, najczęściej jadaliśmy ryby, zupy rybne i owoce morza! Ale nie mogło być inaczej, bo kuchnia Madery rybami i owocami morza stoi. Są one idealnie świeże, świetnie zrobione, do tego w całkiem przystępnej cenie. Koniecznie spróbujcie ośmiornicę, bardzo popularną na Maderze i świetnie przyrządzaną. Jedliśmy ośmiornicę grillowaną, duszoną z papryką, smażoną czy też w wersji sałatkowej w occie. Spróbujcie ośmiornicę choć raz koniecznie, nawet jeżeli nie jesteście fanami owoców morza.



A jeżeli nimi jednak jak my jesteście, to będziecie się czuć na Maderze jak w raju. Znakomite są również dorodne kalmary czy też mięsiste krewetki. Kalmary polecamy w wersji grillowanej jedynie skropione cytryną. Jedliśmy je kilka razy, za każdym razem były soczyste, nieprzeciągnięte i po prostu znakomite. Na grillowane kalmary również polecamy również restaurację A Pipa w Porto da Cruz.


Najciekawszą przystawką z owoców morza, były lapas, czyli grillowane skałoczepy. Przyznam, że na Maderze jedliśmy je po raz pierwszy. Są bardzo popularne, znajdziecie je praktycznie w menu każdej knajpy. Pachną i smakują oceanem, podawane są z cytryną i masełkiem. Na targu rybnym w Funchal jeden ze sprzedawców powiedział nam, że w domach jada się je także na surowo. Jednego spróbowałam, na surowo też był smaczny!

Espetada z wołowiny na gałązce laurowej
Tradycyjną potrawą na Maderze jest także espetada, czyli szaszłyk z wołowiny. W wersji tradycyjnej mięso wołowe pokrojone w kostkę nadziewane jest na gałązkę laurową i grillowane na węglu drzewnym. Większość restauracji oprócz wołowiny oferuje obecnie także szaszłyki z wieprzowiny i kurczaka.

W większości miejsc, w których byliśmy, espetada przygotowywano na metalowym szpikulcu. Dopiero w okolicy Funchal udało nam się znaleźć espetadę na gałązce laurowej. Musimy przyznać, że była ona bardzo dobra! Wysokiej jakości soczyste mięso, któremu gałązka dała wyczuwalny laurowy posmak. Nasz szaszłyk podany był z bardzo ciekawą polentą z drobno posiekaną kapusty i sosem na bazie buraka. Taką espetadę zjedliśmy w bardzo przyjemnej Tradicional Restaurant w Sao Martinho koło Funchal.

Picado z wołowiną lub owocami morza
Na Maderze popularne jest także danie do dzielenia się o nazwie picado, czasem w menu pojawiało się też jako picadinho. W wersji tradycyjnej przygotowuje się je z wołowiny pokrojonej w kostki i smażonej z czosnkiem. Większość restauracji oferuje także picado z owocami morza i właśnie takie picado zamawialiśmy. W różnych miejscach było troszkę inaczej przygotowywane, ale w każdej była to bardzo duża porcja dla co najmniej dwóch osób podawana z frytkami.

Picado z owocami morza kosztowało około 20 euro, ceny różniły się nieznacznie w zależności od restauracji i rodzaju owoców morza. Taką porcją z przystawkami najadaliśmy się we dwoje bez problemu. Przykładowo w São Vicente za pół kilograma smażonej ośmiornicy z frytkami zapłaciliśmy 22 euro, natomiast w Machico za picado z kalmarami, krewetkami i ośmiornicą 20 euro.

Tradycyjny chleb bolo da caco
Kuchnia Madery bez bolo da caco nie byłaby taka sama! To tradycyjny pszenny chleb z dodatkiem słodkich ziemniaków, który można zamówić w każdym barze i restauracji. Dostawaliśmy go także do śniadania i smarowaliśmy go miękkim jak masełko awokado. Bolo da caco jest płaski i ma owalny kształt z lekko chrupiącą skórką. Tradycyjnie wypiekany był na rozgrzanych bazaltowych kamieniach, czyli caco, stąd wzięła się jego nazwa. Najczęściej podawany jest na ciepło z masełkiem czosnkowym. W tej wersji smakował nam najbardziej! Pasuje świetnie do przystawek z owocami morza, jest idealny do maczania w sosiku z grillowanych kalmarów czy krewetek. Na samą myśl o grillowanych kalmarach i ciepłym bolo do caco leci nam ślinka!


Bolo da caco znajdziecie także w popularnej na Maderze kanapce prego. Tradycyjny chlebek to obok grillowanego steka jej najważniejszy składnik podstawowej kanapki. W wersji bogatszej do prego dodaje się sałatę, pomidora, ser, a nawet szynkę. Można także zamówić prego z frytkami. Prego to szybka przekąska, którą zamówicie w barach czy też na stoiskach specjalizujących się w prego.

Sernik z marakui i bolo de mel
Na deser chociaż raz zamówcie sernik z marakui. Jest to bardzo popularny i zacny deser. Kwaskowość marakui świetnie pasuje do sernika nadając mu jeszcze więcej egzotycznego charakteru. Sernik, który jedliśmy w Sao Vincente, był dodatkowo polany polewą z marakui z bardzo chrupiącymi pomiędzy zębami nasionkami, był pyszny! Na Maderze można także spotkać pastéis de nata o smaku marakui, oczywiście znajdziecie także te klasyczne.

Tradycyjnym i ponoć najstarszym deserem Madery jest bolo de mel. Został wymyślony w XV wieku przez wieku przez zakonnice z konwentu Santa Clara w Funchal. To rodzaj piernika na bazie melasy z trzciny cukrowej, który przyrządzany jest na początku grudnia i jedzony podczas Świąt Bożego Narodzenia. Ponieważ bolo de mel można przechowywać przez wiele miesięcy, to dostaniecie go na wyspie przez cały rok.
Marakuja, papaja, awokado, a może mango?
Oprócz ryb i owoców morza zajadaliśmy się także egzotycznymi owocami powszechnie rosnącymi na Maderze. W przydomowych ogrodach uprawia się marakuję, ananasy, mango, cytryny czy też papaję. Okolice Ponta do Sol to zagłębie bananowe, w miasteczku jest bardzo wiele poletek porośniętych bananowcami. Znajduje się tam nawet muzeum banana. Banany i ananasy z Madery są trochę mniejsze, ale jakże smaczne! Awokado natomiast jest pyszne- rozsmarowywaliśmy je na bolo da caco jak masło, jest to wyborne połączenie!

Bardzo popularna jest marakuja. Przyznamy, że dopiero na targu w Funchal zobaczyliśmy ile jest rodzajów marakui. Próbowaliśmy marakuję bananową czy pomidorową. Próbowaliśmy także owoce monstery, które w smaku przypominają połączenie banana z ananasem czy też anonę, po polsku flaszowiec, która smakuje jak budyń. W Funchal jedliśmy też bardzo dobre jadalne kasztany, które były pieczone na żarze a w smaku przypominały słodkie ziemniaczki z orzechową nutką.

Poncha i madeira
Kuchnia Madery to także tradycyjne alkohole. W tym tekście wspomnimy o dwóch najważniejszych. Pierwszym z nich jest oczywiście słynna madera, czyli wino wzmacniane destylatem z trzciny cukrowej. Madera powstała trochę przez przypadek. Wino transportowane statkami często się psuło. Postanowiono wzmacniać je popularnym na wyspie trzcinowym destylatem, aby przedłużyć jego trwałość. W ten sposób pokrótce stworzono trunek, który podbił lokalne i kontynentalne podniebienia. Jeżeli lubicie wzmacniane wina, to bardzo polecamy degustację madery u jednego z producentów. My wybraliśmy jedną z najstarszych winiarni na wyspie, czyli Blandy’s Madeira w Funchal i byliśmy bardzo zadowoleni.

Spróbujcie także ponchę podawaną w chyba każdej knajpie, restauracji i barze na Maderze. Na wyspie powstały nawet poncha bary, w których wypijecie kilka rodzajów ponchy. Czym jest poncha? To orzeźwiający koktajl ze świeżo wyciśniętych owoców, najczęściej cytryny i pomarańczy, miodu oraz rumu Aguardente. Wśród popularnych smaków jest także marakuja czy limonka. Tylko pamiętajcie, że poncha jest dosyć mocna, bowiem Aguardente zawiera od 40 do nawet 60 % alkoholu!

Kuchnia Madery – nasze polecane miejsca
- Restauracja A Pipa w Porto da Cruz – chyba najlepsze i najbardziej klimatyczne miejsce, w którym jedliśmy podczas naszej podróży. Wspaniały pałasz smażony w kawałkach, wyśmienite grillowane kalmary i krewetki, do tego pyszny bolo da caco. Miejsce bez zadęcia, gwarne, z papierowymi obrusami na stołach. Spodobało nam się tak bardzo, że wróciliśmy tam na ostatnią kolację na Maderze. Dwa razy objedliśmy się w tym miejscu i przykładowo zapłaciliśmy niespełna 40 euro za porcję pałasza dla dwóch osób, grillowane kalmary na przystawkę i wino.
- Tradicional Restaurant w Sao Martinho koło Funchal – to kuchnia Madery w nowoczesnej odsłonie. Tutaj jedliśmy estapadę na gałązce grillowej, a także najlepszą zupę rybną, świetnie doprawioną i pełną rybnej wkładki. Restauracja nie znajduje się w samym Funchal, ale na jego obrzeżach, więc trzeba do niej podjechać samochodem. Z centrum Funchal to około 6 kilometrów. Jest kilka stolików w środku, kilka na zewnątrz, miła i klimatyczna, ale bez zadęcia, mają też spory wybór win.
- Restauracja Calamar w Sao Vincente – jedliśmy tu świetną grillowaną ośmiornicę podaną na ziemniaczkach z masełkiem, była doskonała! Smakowały nam także grillowane skałoczepy, smażone kalmary czy też pescado z ośmiornicą. Spróbujcie także pyszny sernik z marakują obficie polany sosem z marakui.
- Restauracja Lavrador w Sao Vincente – kolejne miejsce w Sao Vincente ze znakomitą ośmiornicą, tym razem duszoną z papryką i cebulą. Oprócz ośmiornicy jedliśmy też bardzo dobrą zupę rybną. Restauracja ma fajny taras z widokiem na Sao Vincente, jest też czynna w ciągu dnia, ale zamknięta wieczorami. W zależności od dnia tygodnia jest otwarta najpóźniej do 18.00, najlepiej sprawdzić godziny otwarcia w Google Maps.
- Restaurante Marisqueira O Pecador w Machico – w tym miejscu jedliśmy pałasza ze smażonymi bananami i sosem z marakui oraz pescado z krewetkami, kalmarami i ośmiornicami, jedzenie nam smakowało, więc to miejsce też możemy Wam polecić!
- Fabrica Santo Antonio w Funchal – zabytkowa i niezwykle klimatyczna cukiernia założona w 1893 roku, spacerując po Funchal warto tu zajrzeć i zobaczyć piękne wnętrze i spróbować tradycyjnych ciastek z Madery. Kupicie tu bolo de mel w bardzo ładnych opakowaniach oraz wiele różnych tradycyjnych ciastek i ciasteczek. Oprócz bolo de mel próbowaliśmy także bardzo dobre guilherminas.


Mercado dos Lavradores w Funchal
Na koniec kilka słów o Mercado dos Lavradores w Funchal, czyli najpopularniejszym targowisku na Maderze. Na targ w Funchal warto zajrzeć z dwóch powodów. Pierwszym są ryby i pałasz. W rybnej części targu, według nas najciekawszej, możecie zobaczyć pałasze w pełnej okazałości. Oczywiście możecie także je kupić. Jest także wiele innych ryb jak tuńczyki czy też świeże skałoczepy. Ceny ryb były całkiem rozsądne, a ich sprzedawcy bardzo przyjaźni.



Drugą atrakcją targu jest ogromny wybór egzotycznych owoców. Spróbujecie i kupicie tu mango, wiele rodzajów marakui, owoce monstery czy też anonę. Pierwszy raz próbowaliśmy pięć rodzajów marakui w tym marakuję bananową czy też owoce monstery. Ale Mercado dos Lavradores ma też ciemną stronę. Jest to miejsce bardzo popularne wśród turystów, więc ceny zwłaszcza egzotycznych owoców są tu wywindowane. Przykładowo za mango zapłaciliśmy 9 euro za średniej wielkości sztukę. Mango było naprawdę pyszne, ale jego cena według nas była trochę abstrakcyjna. Machnęliśmy trochę na nią ręką, ponieważ sprzedawca poczęstował nas wieloma różnymi owocami i sporo o nich opowiedział, ale kupując owoce warto zachować zdrowy rozsądek, aby nie przepłacić.
Zobacz nasze wszystkie teksty z Madery:
Madera
Nasze portugalskie podróże:
Portugalia
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!