Val di Fiemme to brama Dolomitów i jedna z najpiękniejszych alpejskich dolin. Słynie ze świetnie przygotowanych tras, nowoczesnej infrastruktury narciarskiej, pysznego, tradycyjnego jedzenia i jeszcze lepszych widoków. Pojechaliśmy sprawdzić czy jej sława jest zasłużona. I nie rozczarowaliśmy się. Do tego kuchnia w Val di Fiemme nas naprawdę urzekła!
Val di Fiemme na narty – Ski Center Latemar, największy ośrodek narciarski w dolinie
140 km tras zjazdowych robi wrażenie. Jeszcze większe wrażenie robi ich przygotowanie. Idealnie wyratrakowane stoki i praktycznie zero muld pozwalają cieszyć się jazdą i niesamowitym widokiem na Dolomity. Największym ośrodkiem narciarskim Val di Fiemme jest Ski Center Latemar, w którym udało nam się przejechać każdy z 48 kilometrów tras. Najlepiej jeździło nam się na trasach od strony Predazzo, gdzie są najwyżej położone stoki sięgające 2500 metrów. Ogromna przepustowość tras i wyciągów sprawia, że ludzie rozpływają się gdzieś po drodze. Ile ich jest widać tylko w jednym miejscu – koło południa każde rifugio jest zapchane do granic możliwości. Przecież nikt nie odmówi sobie kawy, wina lub spritza. A kuszą także apetyczne słodkości.
Val di Fiemme na narty – Alpe Cermis
Alpe Cermis mają „tylko” (chcielibyśmy mieć tyle gdzieś w Polsce!) 23 km, ale trasa z najwyższego wyciągu na dół ma aż 7 km. Można sobie pojeździć, zwłaszcza, że na samą górę jedzie się trzema wyciągami w zaledwie kilkanaście minut. Alpe Cermis znana jest nie tylko narciarzom i snowboardzistom. To najtrudniejsze, wręcz wycieńczające podejście w biegowym Tour de Ski. Zjeżdżając trasą możemy sobie tylko wyobrazić ile trudu i wysiłku wdrapanie się pod górę kosztuje Justynę Kowalczyk i jej rywalki. W Alpe Cermis wyciągi jeżdżą nie tylko na stoki. Aby ułatwić dojazd do ośrodka wybudowano kolejkę linową łączącą Alpe Cermis z Cavalese. Po co się tłoczyć w skibusie, skoro na stok można dużo szybciej wjechać prosto z centrum miasteczka.
Val di Fiemme na narty – pozostałe ośrodki narciarskie
Latemar i Alpe Cermis to nie wszystko. Bardzo blisko jest także do Alpe Lusia, Passo Lavazè i pięknie położonego Passo Rolle. W ciągu kilku dni spędzonych w Val di Fiemmie nie daliśmy rady tam dotrzeć – tras jest tyle, że nie da się wszystkiego zjeździć. Będąc nawet ponad tydzień moglibyśmy spokojnie jeździć za każdym razem na innej trasie, ale przecież nie pojechaliśmy tam, aby bić rekordy w liczbie zaliczonych stoków. Mieliśmy się najeździć, odpocząć i najeść. Udało się zrobić nawet więcej.
Dzięki otwartości Włochów mieliśmy okazję zobaczyć od kuchni przepięknie położną w lesie nad Predazzo restaurację Miola. Razem z szefową kuchni gotowaliśmy pyszne, tradycyjne trydenckie potrawy, z których restauracja słynie w całej okolicy. Wybieraliśmy z menu, to na co mieliśmy ochotę i wspólnie gotowaliśmy. Po gotowaniu był też czas na wspólną kolację z 4 daniami i 2 deserami z pięknym widokiem na słońce zachodzące nad Dolomitami! O kuchni tego włoskiego regionu przeczytacie w poście Kuchnia włoskiego Trydentu, polecamy Wam także przepis na lokalny specjał: Strangolapreti – tradycyjne szpinakowe gnocchi z czerstwego pieczywa z Trydentu.
Val di Fiemme – informacje praktyczne
DOJAZD:
Do Val di Fiemme można tanie i szybko dojechać wykorzystując np. tanie loty do Bergamo czy Treviso. Lotniska połączone są z narciarskimi ośrodkami shuttle busem, który kosztuje 39 euro za przejazd w dwie strony. Szczegóły znajdziecie na stronie: https://www.flyskishuttle.com/
NOCLEG:
Zatrzymaliśmy się w bardzo przyjemnym Hotelu Alpino w Varenie, tuż obok Cavalese. W hotelu przemiła niespodzianka – w kuchni nie pracuje zwykły kucharz, tylko prawdziwy artysta! Jedzenie było przepyszne! Urzekły nas zwłaszcza dwie rzeczy – grillowane ośmiorniczki podane na sosie ze słodkiej papryki oraz wyciskarka ślimakowa, w której każdy mógł wycisnąć sobie do śniadania sok z kosza warzyw i owoców. To jest pierwszy hotel, w którym widzieliśmy wyciskarkę ślimakową – jak to mówią Włosi: Complimenti! Szczegółowe informacje oraz możliwość rezerwacji znajdziesz tutaj: Hotel Alpino. Więcej noclegów wyszuksza pod tym linkiem: Noclegi w Cavalese.
OŚRODKI NARCIARSKIE:
Opisy wszystkich ośrodków narciarskich w Val di Fiemme znajdziecie na tej stronie
Wszystkie posty z Trentino:
Trentino
Wszystkie zimowe posty:
Narty i snowboard
Do Val di Fiemme pojechaliśmy za zaproszenie regionu Trentino.
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie.
27 komentarzy
Ciekawa jestem tej kuchni 🙂
dokładnie, ja też!
w tym tygodniu zaczniemy publikować przepisy!
Cudne zdjęcia!
dziękujemy!
jak to Włochy, piękne widoki, super pogoda, kilometry tras, super 🙂
Muszę przyznać, że jako osoba nieuprawiająca żadnych sportów zimowych, czuję się wykluczony ze społeczeństwa w sezonie narciarskim 😉 ale fakt, widoki piękne! 🙂
nie trzeba uprawiać sportów zimowych, żeby cieszyć oczy takimi widokami! Możesz wybrać się w nie w rakietach śnieżnych 🙂
Ja podobnie jak Marcin. W ogóle, ale to w ogóle nic ze sportów zimowych. W sumie nawet nie wiem dlaczego, ale tak jakoś jest. Nie skłamię jednak jeśli napiszę, że lubię oglądać, podziwać zimowe obrazki ze stoków, tras itp.
Obok Val di Fassa moja ulubiona miejscówka w Dolomitach. Nie do wyjeżdżenia w tydzień 🙂
Następnym razem przetestujemy, teraz nie daliśmy rady 🙂
Nie uprawiam sportów zimowych, więc chyba mnie trochę pięknych widoków w życiu omija! 🙂
A nawet całkiem sporo!
Nadrabiam innymi! 🙂 Ale tak serio – po mojej kontuzji kolana mogę zapomnieć!
Ech, chciałoby się tam znowu wrócić i poszusować. Może w następnym roku. A może jednak dla odmiany pojechać latem…
Byłam i polecam!
My także polecamy!
No.., pięknie tam.. aż chce się jechać. 🙂
Zgadzam się. Byłam niejednokrotnie i naprawdę warto jechać! Polecam też Val di Fassa i moją ulubioną Val di Sole <3 )
Pięknie, czasem zima bywa fajna 😉
Zgadzam się, jedna z najpiękniejszych dolin w Alpach 🙂
Nie mogę się doczekać wyjazdu na narty! Szczególnie, że mam roczną przerwę (przez Azję :P).
zimowy dylemat – azja czy narty?
W tym roku narty, bo rok temu nie jeździłam w ogóle (byłam w Azji ;)).
A ja jakoś nigdy nie nauczyłem się jeździć na narty do Włoch 😉 zawsze wygrywają Czechy albo Słowacja 🙂
jak raz pojedziesz, to się szybko nauczysz!
Kurde, idzie zima, nie da się ukryć! 🙂