Nie wiem czy też tak macie, ale dla nas ruiny zamków mają w sobie coś magicznego. Być może tym „czymś” jest niezwykła aura, a może to nasza wyobraźnia, która zaczyna pracować na zdwojonych obrotach bawiąc się kadrami i widokami, pokazując nam jak ten zamek mógł kiedyś wyglądać. Jedną z takich magicznych i potężnych ruin jest zamek Olsztyn znajdujący się na Szlaku Orlich Gniazd na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jest to chyba najsłynniejsza jurajska ruina obok sąsiada z Podzamcza, czyli zamku Ogrodzieniec. Oba zamki odkryliśmy ostatnio na nowo, spoglądając na nie z innej, nieznanej nam dotąd perspektywy, czyli oka naszego latającego ptaka. Dziś zabieramy Was na lot dronem ponad zamkiem w Olsztynie.
Zamek Olsztyn oficjalnie skończył w tym roku 710 lat. Oficjalnie, bo ile lat ma naprawdę, tego nie wiadomo. Nikt też nie odkrył tajemnego, podziemnego przejścia, które według legend ma łączyć zamek z klasztorem na Jasnej Górze. Ale nie szkodzi to jego urodzie, bowiem ruiny zamku królewskiego w Olsztynie dają do myślenia, zwłaszcza jeżeli spojrzy się na nie z góry. Wtedy widać gołym jak wielkim wizjonerem musiał być król Kazimierz Wielki. Plan budowy sieci zamków obronnych i warowni był niezwykle imponujący, a jego efekty jeszcze bardziej okazałe. Zamek Olsztyn to świetny dowód na to, że zastał on Polskę drewnianą i zostawił murowaną. Drewnianą strażnicę Kazimierz Wielki postanowił przebudować w jedną z największych warowni na pograniczu śląsko-małopolskim.
Zamek Olsztyn, jak pozostałe zamki na Szlaku Orlich Gniazd, usytuowany jest na wysokiej skale, idealnej do obserwacji okolicy. Do dziś zachowały się mury części mieszkalnej, dwie wieże – cylindryczna i kwadratowa, fragmenty murów budynków gospodarczych oraz części piwnic. Z góry najpierw widać charakterystyczną, cylindryczną gotycką basztę o wysokości 20-metrów. Jest ona dosyć nietypowa, ponieważ w dolnej części jest okrągła, a w górnej ośmiokątna. Z wyglądu przypomina trochę komin fabryczny, ale z kominem nie ma nic wspólnego. W wieży na co dzień znajdowały się lochy głodowe, a w stanie oblężenia zmieniała się w ostatni punkt obrony zamkowych władców. Dostać się do niej nie było łatwo, trzeba było użyć pomostu lub kołowrotni – wejście znajdowało się bowiem na wysokości 8 metrów od podstawy. Dziś, kiedy zajrzy się do niej z drona, widać jedynie drewnianą podłogę.
Nazwa zamku wywodzi się najprawdopodobniej od niemieckiego Holstein i jest zbitkiem dwóch słów hohl (pusto) oraz stein (kamień), oczywiście nieprzypadkowych. Północna część zamku zbudowana jest na skale, która we wnętrzu kryje krasowe groty. To właśnie przez nie zamek trafił nie tylko na listę warowni, ale także jaskiniowych zamków.
Wieki temu zamek składał się z zamku dolnego, średniego, górnego i dwóch podzamczy, w których znajdowały się nie tylko domy mieszkalne, ale także stajnia i cegielnia. W górnym zamku wzniesiono potężny budynek mieszkalny o trzech kondygnacjach. Początkiem końca zamku Olsztyn była lustracja zamku przeprowadzona w roku 1594. Stwierdzono wówczas, że wietrzejące skały, na których wzniesiono Olsztyn, naruszają jednorodność murów, zaczynają one pękać i osuwać się. W efekcie w pierwszej połowie XVII wieku dokonano częściowej rozbiórki zabudowań, co ułatwiło zadanie Szwedom atakującym zamek podczas potopu szwedzkiego w 1656 roku. Po ich najeździe zamek już nigdy nie powrócił do stanu z lat świetności.
Na zwiedzanie ruin trzeba poświęcić co najmniej godzinę. Jak już nasycicie się widokiem zamku i zgłodniejcie, pomyślcie o jurajskim pstrągu w pobliskim Złotym Potoku lub Sygontce. O historii jurajskiego pstrąga przeczytasz tutaj: Złoty Potok – jurajska kraina pstrąga i najstarsza pstrągarnia w Europie.
Wszystkie posty ze śląskiego:
Śląskie
Wszystkie posty o kuchni śląskiej:
Kuchnia śląska
Zamek Olsztyn odwiedziliśmy na zaproszenie Śląskiej Organizacji Turystycznej.
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!
wygląda pięknie!
Bardzo piękna sprawa!
to prawda, widoki są niezwykle piękne!
Zawsze mam mieszane uczucia, gdy patrzę na ruiny. Z jednej strony strasznie mi żal, że budowle nie zachowały się do naszych czasów w nienaruszonym stanie. Ale z drugiej strony ruiny mają w sobie tyle romantycznego uroku!
To prawda, z jednej strony ruiny zachwycają, z drugiej chciałoby się zobaczyć jak wyglądały w pełnej okazałości! Pozdrawiamy 🙂