Po pięciu godzinach podróży Mekongiem dotarliśmy do stolicy Kambodży Phnom Penh. Wpływając do miasta spodziewaliśmy się zapierających dech w piersiach widoków. Tymczasem naszym oczom ukazało się nijakie nabrzeże z bardzo niską zabudową. Nawet Pałac Królewski w Phnom Penh nie robi wrażenia z wody. Podobne odczucia mamy na lądzie podczas podróży tuk tukiem z portu do naszego backpackerskiego hostelu. Chwila przerwy, szybka kąpiel i ruszamy na miasto. Nie mamy dużo czasu. W Phnom Pehn będziemy jeden dzień i jedną noc. Tyle w zupełności wystarczy.
Wat Phom i historia Phnom Penh
Zaczynamy od najbardziej znanej i ,jak się potem okaże, najładniejszej pagody w Phnom Penh – Wat Phnom. Jest ona położona na jedynym wzgórzu w mieście. Według legend to właśnie od tego wzgórza zaczęła się historia miasta. W 1372 pani Yeay Penh znalazła na brzegu Mekongu kilka posążków Buddy i wybudowała dla nich świątynię na wzgórzu. Wokół świątyni zaczęły powstawać domy, osada nazwana została na jej cześć Phnom Penh, co oznacza po prostu wzgórze Penh. Nazwa świątyni oznacza natomiast świątynię na wzgórzu.
Phnom Penh po raz pierwszy zostało stolicą Królestwa Khmerów w 1434 roku – ówczesny król po tym jak został zmuszony do opuszczenia Angkoru właśnie tutaj przeniósł swoją siedzibę ze względu na strategiczne położenie w sąsiedztwie trzech rzek. Status stolicy miasto odzyskało w 1866 roku – trzy lata wcześniej kraj dosięgły macki francuskiego kolonializmu, to właśnie Francuzi zdecydowali o przeniesieniu stolicy do Phnom Penh. Wywarli też bardzo duży wpływ na architekturę miasta.
Pałac Królewski w Phnom Penh
Pałac Królewski w Phnom Penh był dla nas małym rozczarowaniem, zwłaszcza po porównaniu do tajskiego Pałacu Królewskiego w Bangkoku. Srebrna pagoda, najbardziej znany budynek kompleksu pałacowego, jest co najmniej przeciętna. Swoją nazwę zawdzięcza 5000 srebrnych płytek, które podobno ważą 5,4 tony. Większość płytek jest przykryta dywanami, odsłonięta część podłogi nie wyglądała imponująco. Ciekawy jest fakt, że jest to jedna z niewielu świątyń nietkniętych przez reżim Czerwonych Khmerów. Zachowali ją na pokaz, aby udowodnić zagranicznym oficjelom, że dbają o kulturową i religijną spuściznę Kambodży. Pozostałe budowle również nie porywają. Niestety we wnętrzu budynków królewskich w Phnom Penh nie można robić zdjęć. Największe wrażenie w świątyniach robią liczni młodzi mnisi przemykający pomiędzy stupami. Dla wielu dzieci w Kambodży jest to jedyna szansa na zdobycie wykształcenia i ukończenie szkoły.
Tuol Sleng i reżim Czerwonych Khmerów
Reżim Czerwonych Khmerów odcisnął ogromne piętno na historii miasta i losie jego mieszkańców. Po zdobyciu władzy wypędzili oni z miasta wszystkich mieszkańców niezwiązanych z partią. Zostali oni uznani za wrogów rewolucji i zesłani na reedukację do obozów pracy, więzieni lub mordowani. Miejsca upamiętniające ich losy – więzienie S-21, obecnie Muzeum Tuol Sleng i pola śmierci wokół miasta, są dzisiaj najważniejszymi punktami na mapie miasta.
Dzisiejsza Kambodża próbuje stawić czoło przeszłości, co widać na każdym kroku. Kwitną małe i duże interesy, chociaż cały czas widoczna jest bieda części społeczeństwa. Kontrastuje ona z luksusowymi samochodami jeżdżącymi po ulicach Phnom Penh. Jeżeli ktoś ma samochód, jest to auto z najwyższej półki – tylu Lexusów nie widzieliśmy w żadnym innym miejscu w Azji.
Na lokalnym bazarze można kupić wszystko. Soczyste ananasy, warzywa, grillowane i świeże mięso. Aż strach się bać, co kryje w sobie to świeże mięso. Leży w upale od kilku godzin, spacerują po nim muchy.
Promenada wieczorem zaczyna tętnić życiem – tu się gra w piłkę, uprawia aerobik i tai chi. Oto jedna z wielu knajpek z widokiem na rzekę i promenadę. Zamówiliśmy lokalne piwo, oczywiście nazywa się Angkor. Tak jak nasz kolejny przystanek w Kambodży.
Gdzie spać w Phnom Penh?
Zatrzymaliśmy się w bardzo przyjemnym Eighty8 Backpackers w dobrej lokalizacji z klimatyczną restauracją z bilardem i małym basenem, w którym można orzeźwić się w upalne dni. Za pokój 2-osobowy z klimatyzacją zapłaciliśmy 20$. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Eighty8 Backpackers. Będzie nam miło, jeśli rezerwując polecany przez nas nocleg skorzystasz z naszego linka – dla Ciebie cena się nie zmieni, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją.
Wszystkie posty z podróży po Kambodży:
Kambodża
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!
Zgadzam się idźcie teraz spać, ale jutro proszę fajny opis i zdjęcia również te o wschodzie słońca, buziaki dla Skarbka !!
Jedzonko na targu wygląda znakomicie. Czy pomimo tego, że nie posiadamy w swoich jelitach kilku pokoleń odpowiednich bakterii – to je kosztowaliście? Ja bym się chyba skusiła. Pozdrawiam Tajnludków.
Staramy się nie jeść mięsa, więc jedzenia na tym targu nie próbowaliśmy, ale na ulicy jemy codziennie i nic nam nie jest, a jedzenie jest pyszne. Im mniej potraw na straganie, tym lepsze żarcie:)