W Słowackich Tatrach – ze Szczyrbskiego jeziora na Popradzki Staw

Plany mieliśmy ambitne. Chcieliśmy wejść na Jagnięcy Szczyt przez Zielony Staw Kieżmarski, ale słaba pogoda i deszcz pokrzyżowały nasze plany. Wiedzieliśmy, że od południa ma zacząć padać, dzień wcześniej w Słowacki Raju mieliśmy już błotną przeprawę, więc zdecydowaliśmy się na krótszą i łatwiejszą trasę ze Szczyrbskiego jeziora na Popradzki Staw. 

pleso__1204

pleso__1109

Wokół Szczyrbskiego jeziora, skąd startowaliśmy, tłum spacerowiczów i uzdrowiskowa atmosfera. Zupełnie nie czuć tu, że jesteśmy w Tatrach. Dopiero po wejściu na szlak oddychamy z ulgą. Wokół nas piękny świerkowy las. Po niespełna pół godzinie zaczynają się wyłaniać góry. Pogoda póki co jest ładna, podobnie jak widoki wokół nas. Na szlaku jest trochę ludzi, ale tłumów na szczęście nie ma, zostały za nami przy jeziorze.

pleso__1129

pleso_1103

Spokojnym krokiem docieramy do Popradzkiego Stawu. Dosłownie w tej samej chwili, w której do niego dotarliśmy, następuje małe załamanie pogody – słońce schowało się za czarnymi chmurami, zerwał się wiatr i zaczął padać deszcz. Uciekamy do schroniska, znajdujemy skrawek miejsca przy stole na tarasie i zamawiamy zupę czosnkową z serem i grzankami. Jest całkiem niezła i rozgrzewająca. Wokół nas ściana deszczu. Idąc do Popradzkiego Stawu jeszcze się łudziliśmy, że pójdziemy dalej. W końcu stąd odbija szlak na Rysy, trzy- cztery godziny dosyć ciężkiej drogi i weszlibyśmy na Rysy od słowackiej strony. Ale już wiemy, że nie tym razem. Musimy poczekać na lepszą pogodę.

pleso__1192

pleso__1143

Popradzki Staw to taki odpowiednik polskiego Morskiego Oka. W konkursie piękności wygrywa bez dwóch zdań Morskie Oko, ale tutaj też jest bardzo ładnie. Po pół godzinie przestaje lać, trochę się wypogadza, idziemy pokręcić się wokół stawu i okolicach. Po kilkunastu minutach spaceru żółtym szlakiem docieramy do Tatrzańskiego Cmentarza Symbolicznego. Liczne kolorowe krzyże upamiętniające zmarłych na górskich szlakach budzą szacunek do gór i uświadamiają ich potęgę.

pleso__1191

pleso__1174

Wracamy czerwonym szlakiem w drobnym deszczu. Nad nami kłębią się szare i czarne chmury, ale udało nam się przed nimi uciec. Co zrobić z drugą połową tak pięknie rozpoczętego dnia? Zanurzyć się w 39 stopniowej borowinowej wodzie na trzy godziny w termach we Vrbovie. Kropiący deszcz zupełnie nam nie przeszkadza, wręcz przeciwnie dodaje naszej kąpieli dużo wiele uroku. Siedzimy nad podwodnych ławkach, odpoczywamy i relaksujemy się.  Na pewno jeszcze tutaj wrócimy po kolejnym wypadzie w Słowackie Tatry.

Informacje praktyczne:

  • Trasa ze Szczyrbskiego Jeziora na Popradzki Staw trwa niecałą godzinę.  Szliśmy czerwonym szlakiem.
  • Wejście na trzy godziny na termy we Vrbowie kosztuje 9 euro. Można korzystać z zewnętrznych basenów o temperaturze 29 stopni, zewnętrznego basenu borowinowego (39 stopni) czy jacuzzi. Nie ma tu zjeżdżalni i komercyjnej atmosfery wielkich słowackich parków wodnych.
  • Ceny wokół Szczyrbskiego Jeziora są dużo wyższe niż w okolicznych wioskach. Jadąc stąd do Vrbova mijaliśmy sklepik z ekologicznymi serami owczymi świeżymi i wędzonymi. Oczywiście trochę ich kupiliśmy. Były nie tylko pyszne, ale też o połowę tańsze. Najbardziej smakowały nam serowe kulki w ostrej papryce.
  • Spaliśmy na kwaterze w Zdziarze 20 km od polskiej granicy. Dwu- lub trzyosobowy pokój kosztuje 6-7 euro od osobę za dobę w zależności od tego ile zostajecie. Do dyspozycji jest w pełni wyposażona kuchnia, a gospodyni na drogę powrotną do domu dała nam po wielkim kawałku domowej szarlotki. Rezerwacji u Pauliny Vojtassakovej możecie dokonać telefonicznie +421 0917652533. Tę kwaterę polecił nam Milan, u którego nie było już wolnych miejsc.

Wszystkie posty o kuchni słowackiej:
Kuchnia słowacka

Wszystkie posty z podróży po Słowacji:
Słowacja

Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!

Zapisz

Zapisz

Join the Conversation

6 Comments

  1. says: Alicja Muszyńska

    Kocham Tatry – nasze polskie i słowackie też, w tych górach spędziłam prawie młode lata. A to za sprawą obowiązujących zajęć, jak również dla przyjemności. Niektóre publikowane przez Panów na zdjęciach widoki są mi znane i trasy też, tak więc z przyjemnością odświeżyłam sobie je w pamięci z nutką żalu, że prawdopodobnie nie będę mogła tam wrócić. Gratuluję! i zazdroszczę niektórych przebytych gruzińskich tras. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.

Leave a comment

Zostaw komentarz