„Turkusowe wody Morza Karaibskiego, plaża pokryta białym piaskiem, porośnięte palmami klify, a na nich miasto Majów – Tulum. Każde wykonane tutaj zdjęcie jest niczym pocztówka”. Tak brzmi cytat z jednego z naszych przewodników po Meksyku. Te słowa o Tulum potwierdzają liczne relacje i zdjęcia w Internecie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy w Tulum, było odwiedzenie tej słynnej, pocztówkowej plaży. Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie, kiedy zamiast rajskiego piasku i lazurowej wody, zobaczyliśmy gąszcz wodorostów. Pas niezbyt pięknie pachnących glonów o szerokości kilku metrów ciągnął się przez kilka kilometrów na całej długości plaży. Morze nie wyglądało lepiej. Woda nie była turkusowa, tylko brązowawa, a wodorostów w morzu było jeszcze więcej niż na brzegu.
Plaża w Tulum i wodorosty
Z niedowierzaniem spacerowaliśmy po plaży. Kompletnie przeszła nam ochota, żeby się na niej położyć i posłuchać szumu morza. Idąc bliżej wody, momentami zatykaliśmy nosy. Wodorosty leżą tu na pewno dużo dłużej niż dobę. Po drugiej stronie plaży, tam, gdzie nie było beach clubów, leżały ich całe sterty. Dlaczego nikt ich nie zbiera? Czyżby było ich tak dużo, że wywożenie to syzyfowa praca, bo za chwilę morze wyrzuciłoby nowe?
– „Co się stało na plaży? Dlaczego wodorostów jest tak strasznie dużo?” – zapytaliśmy managera naszego hotelu, Włocha z pochodzenia.
– „Wodorosty pojawiły się tu 3-4 lata temu. Wszystko za sprawą El Niño. Kilka lat temu jego wpływ zaczął być zauważany także w Meksyku. Wysokie temperatury na powierzchni wody, które on przynosi, sprzyjają rozwojowi glonów. Od kiedy El Niño się tu pojawił, glony zaczęły rosnąć jak szalone i zalewać tutejsze plaże. Sami widzicie jak to wygląda. Do tej pory pojawiały się dopiero w czerwcu, kiedy robi się tu naprawdę gorąco. W tym roku po raz pierwszy pojawiły się w lutym. Co będzie dalej, tego nikt nie wie.” – odpowiedział nam zatroskany. „Wiecie, ja tu przyjechałem dla tej lazurowej wody i kite surfingu. Patrząc na to, co się teraz dzieje, nie wiem czy długo tutaj zostanę…” – dodał zasmucony.
Czy problem wodorostów dotyczy tylko plaży w Tulum? W tym samym czasie na odległej o kilkanaście kilometrów plaży Xcacel wodorostów było zdecydowanie mniej. Bez problemu dało się wejść do błękitnej, pozbawionej wodorostów wody. Jeszcze lepiej wyglądało to w Cancun. Być może Tulum jest tak położone, że wodorostów przypływa tu więcej, a miejsca takie jak Akumal są osłonięte rafą koralową? Tego nie wiemy, być może tak akurat trafiliśmy. W El Pais czytaliśmy o inwazji wodorostów w 2015 roku w Playa del Carmen. We wspomnianym artykule pracownik Ministerstwa Środowiska potwierdza słowa managera hotelu i niespotykanie wielki przypływ wodorostów kojarzy z El Niño.
Ruiny w Tulum i śmieciowy problem
Tulum to oczywiście nie tylko plaża. Z samego rana pojechaliśmy zobaczyć, ruiny w Tulum. Była to ostatnia strefa archeologiczna, którą odwiedziliśmy podczas tej podróży. Byliśmy wcześniej w Coba, Chichen Itza, Uxmal, Palenque, Calakmul i Chicanna. Ze wszystkich odwiedzonych stref archeologicznych, to właśnie Tulum okazało się najmniejszą obok Chicanny i chyba najsłabiej zachowaną. Jest to jedno z najpóźniejszych miast Majów, budowane w schyłkowym okresie postklasycznym. Być może dlatego nie ma tak imponujących budowli, jakie wiedzieliśmy w innych strefach. Imponujące jest natomiast położenie na urwistym klifie nad plażą i wodami Morza Karaibskiego.
Najpiękniej usytuowane, bo na skraju klifu, są Castillo i Templo del Dios del Viento. Dzieli je mała plaża, na której znaleźliśmy najsmutniejszy widok ze wszystkich stref archeologicznych. Nie mamy na myśli wodorostów, ale liczne plastikowe butelki i inne śmieci, które się na niej znajdowały. Jeszcze smutniejszy jest fakt, że jest to plaża chroniona, na której w okresie lęgowym żółwie znoszą jaja. Sąsiednia plaża, na którą wstęp mają zwiedzający, była porządnie wysprzątana, dlaczego więc nie można wysprzątać także tej drugiej plaży? Turystom zupełnie to nie przeszkadzało. Kiedy zapytaliśmy się pary Niemców, którzy poprosili nas o zrobienie zdjęcia, czy te śmieci im nie przeszkadzają, usłyszeliśmy, że nie ma problemu, bo można je wymazać w Photoshopie.

Problem owszem jest, bo butelki i śmieci na plaże przynosi morze, a w morzu znalazły się one za naszą sprawą. Manager naszego hotelu twierdzi, że problem śmieci jest o wiele głębszy. Woda przynosi śmieci i nie tylko do Tulum, ale także do pobliskiego rezerwatu biosfery Sian Kaan. Nie byliśmy w nim, więc nie wiemy jak to wygląda, ale ponoć są takie miejsca, które wręcz toną w plastikowych opakowaniach i butelkach.
Jak nie polubiliśmy się z Tulum, epilog.
Kiedy wstaliśmy rano, wiedzieliśmy już, że nie polubimy się z Tulum. Nie tylko za sprawą śmieci i wodorostów, ale także hałasu. Nasz sen zakłócał przez całą noc harmider z drogi i muzyka z lokalnej imprezowni na otwartym powietrzu. Spaliśmy na uboczu, ale ponoć przy głównej drodze bywa jeszcze gorzej, bezpośrednio przy dyskotece drżą szyby i mury pobliskiego hotelu. Na ostatnią noc postanowiliśmy poszukać spokoju i tak upragnionej ciszy w innym miejscu.
Gdybyśmy przyjechali dwa – trzy tygodnie wcześniej, plaża w Tulum wyglądałaby zupełnie inaczej. Spacerowalibyśmy po jaśniutkim i miękkim jak mąka piasku czy też kąpalibyśmy się w turkusowej wodzie. Być może nie zobaczylibyśmy śmieci na plaży, bo wiatr wiałby w inną stronę. Ale tak to jest w podróży, nasz odczucia determinuje moment, w którym w danym miejscu się pojawimy.
Na koniec mamy do Was jedną prośbę. Problem śmieci czy zmian klimatu dotyczy nie tylko Tulum, dotyczy całego świata, więc i każdego z nas. Zastanówcie się, czy nie możecie generować trochę mniej śmieci. Czy każda plastikowa butelka, którą kupujecie czy też każda plastikowa torebka, którą dostajecie na zakupach, jest naprawdę potrzebna? Może część plastikowych opakowań możecie wykorzystać ponownie, może z części jesteście w stanie zrezygnować. Czy w swoim domu wyrzucasz śmieci na ziemię? Planeta Ziemia jest również naszym domem, nie niszczmy go śmieciami. Jeżeli dalej będziemy produkować i wyrzucać takie ilości plastiku, to wcześniej czy później w nim utoniemy.
Informacje praktyczne:
- NOCLEG W TULUM: Spaliśmy w przyjemnym, położonym na uboczu miejscu Maya Pax. Znajdują się tam apartamenty oraz dwa domki. Polecamy jedynie apartamenty, ponieważ domki mają słomiany dach i słychać w nich wszystkie hałasy z ulicy i miasta. Apartamenty obejrzysz pod tym linkiem: Maya Pax. Wszystkie nasze polecane noclegi w Meksyku zobaczysz w tekście: Noclegi na Jukatanie i w Palenque – nasze dobre adresy.
- DOJAZD: Tulum jest świetnie skomunikowane z Cancun, Playa del Carmen oraz pobliskimi atrakcjami. My poruszaliśmy się samochodem, ale bez problemu dojedziesz tu autobusami. Całą trasę naszej podróży znajdziesz w poście: Jukatan samochodem – ceny, drogi, atrakcje i nasza trasa dookoła Jukatanu.
- RUINY W TULUM: W strefie archeologicznej w Tulum warto być rano, czyli od godz. 8.00, wtedy możesz zwiedzać ją bez bez tłumów. Przed godziną 10.00 w kierunku ruin nadciągała rzeka zorganizowanych wycieczek. Wejście do strefy archeologicznej kosztuje 70 pesos za osobę, parking 100 pesos, video 45 pesos. O Miastach Majów pisaliśmy więcej tutaj: Miasta Majów na Jukatanie. Które strefy archeologiczne warto zobaczyć?.
Wszystkie posty z podróży do Meksyku:
Meksyk
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Coco Loco Love <3
A tak serio – na zdjęciach wygląda naprawdę zacnie, też jak śledziłam i u Was i u Kingi to wydawało się naprawdę zacnie! I tych śmieci nie widać po zdjęciach :-((
A też zgadzam się z tym stwierdzeniem, że wiele definiuje sam moment. Dlatego od jakiegoś czasu doceniam bardzo takie "dłuższe" niemal stacjonarne podróżowanie. Wtedy jest naprawdę szansa na poznanie danego miejsca w każdym świetle i w wielu momentach.
Tulum jest tak położone, że na zdjęciach bez zbliżenia można się tych śmieci nie dopatrzeć, na żywo widać je zdecydowanie bardziej. Kinga była kilka miesięcy przed nami, wtedy jeszcze nie pojawiły się wodorosty i wyglądało to pewnie inaczej. Tak jak wróciliśmy zachwyceni Meksykiem, tak samo Tulum gorzko wspominamy, niestety padło trochę ofiarą masowej turystyki i zmian klimatycznych spowodowanych po części działalnością człowieka, kiedyś musiało byś tu pięknie 🙁
Też mi się zmieniło podejście do podróżowania. Kiedyś musiałam zobaczyć jak najwięcej, potem zaczęłam doceniać podróżowanie slow, teraz wolimy zobaczyć mniej a lepiej, doświadczyć więcej, poczuć to miejsce, a nie gnać, odhaczać kolejne miejsca czy budowle.
Hmm, szkoda że w rzeczywistości nie da się takich rzeczy wymazać jak w fotoshopie… Ale mimo wszystko piękne miejsce, przynajmniej na zdjęciach.
Niestety, byłoby pięknie, gdyby można było wymazać śmieci, wodorosty i inne złe rzeczy, ale niestety rzeczywistość to nie photoshop, dlatego zawsze staramy się mówić jak jest, a nie koloryzować rzeczywistość. Pozdrawiamy serdecznie!
W jakim miesiącu odwiedzaliście Tulum? 🙂
Na początku marca.
Spędziłam w Tulum wakacje życia, 2 lata z rzędu, byliśmy w styczniu. Wtedy jeszcze nie było tam problemu z wodorostami, ani tak wielu ludzi. Był to raj na ziemi, a teraz?? Człowiek jest w stanie zniszczyć wszystko ?
Niestety podczas naszego pobytu Tulum w niczym nie przypominało raju, ilość wodorostów była przerażająca, to była wręcz inwazja. Od roku obserwuję co się tam dzieje i problem z wodorostami cały czas się pojawia. Są krótkie momenty kiedy ich nie ma, niektóre hotele jakoś sobie radzą z codziennym sprzątaniem i wywożeniem, ale jest przerażające jak zmienia się nasze środowisko i jak człowiek się do tego przyczynia. Pozdrawiamy!
Trzeba bylo jechac zima..Ja jezsze do Meksyku zima i nie trafilem ta takie wodorosty….
Byliśmy w Meksyku właśnie zimą. Pozdrawiamy!
Nic tylko śmiecie to śmiecie tamto a o wspaniałych ruinach starożytnego miasta ledwo jedno zdanko. Nic o historii o architekturze, przeznaczeniu budowli, nic o wrażeniach ze zwiedzania. Tylko śmiecie i wodorosty. Żenada. Wysłać polską cebulę w świat to tylko smrodku narobi aż oczy pieką. Narzekanie na to na tamto na sramto, niczym się nie potrafią zachwycić. Wodorosty im śmierdzą, turystom z wielkiego pislamistanu. Do Łeby wam jechać a nie do Tulum.
po co tyle jadu?!dla mnie bardzo istotne na wakacjach jest wlasnie morze,jego czystosc i dostepnosc(mimo,ze nie jestem typem zalegacza na plazy).
jak chce tylko zwiedzac,to jade do miasta,np.Rzym(polecam).leciec 10h,zeby zobaczyc syf na plazy,moze bardzo zniechecic i piekne ruiny,nic do tego nie maja.