Erg Chebbi to najwyższe, najpiękniejsze i najbardziej znane piaszczyste wydmy w Maroku. Zmieniają one kolor w zależności od tego jak i o której godzinie padają promienie słońca. Niesamowicie wyglądają już z daleka, gdy nagle kilkanaście kilometrów przed Merzoughą, czyli bramą do Erg Chebbi, zaczynają się wyłaniać na horyzoncie. Ich pomarańczowy kolor mocno kontrastuje z otaczającą wydmy ciemnoszarą kamienistą pustynią. Z każdym kolejnym kilometrem robi się coraz piękniej! Wydmy Erg Chebbi oferują także niezwykłe przeżycie jakim jest spędzenie nocy w obozie na pustyni. Jadąc terenowym samochodem do obozu mijaliśmy karawany wielbłądów i pokonywaliśmy mniejsze wydmy. A potem wybraliśmy się na zachód słońca na jedne z najwyższych wydm. Jeżeli wybieracie się do Maroka, to koniecznie wybierzcie się na marokańską pustynię, jest to fantastyczne przeżycie!
Spis treści
Erg Chebbi – najwyższe piaszczyste wydmy w Maroku
Jak wspomnieliśmy na wstępie, Erg Chebbi to najwyższe piaszczyste wydmy w Maroku. Możecie spotkać się także z ich arabską nazwą Irk asz-Szabbi. Położone są na Saharze, bardzo blisko marokańskiej granicy z Algierią. Wysokość wydm dochodzi aż do 150 metrów! Erg Chebbi są również całkiem spore. Ich obszar ma aż 28 kilometrów długości, a w najszerszym miejscu mierzą 7 kilometrów. Otacza je kamienista pustynia hamada o ciemnoszarym kolorze.
Do wydm Erg Chebbi można dojechać na kilka sposobów. Pierwszym są autobusy, drugim zorganizowana wycieczka grupowa lub indywidualna, trzecim wynajęcie samochodu i podróż na własną rękę. My nie zastanawialiśmy się ani chwili i od razu zdecydowaliśmy się na samochód, który dał nam swobodę i niezależność w podróży. Takie rozwiązanie jak najbardziej polecamy! O naszych doświadczeniach z podróży samochodem po Maroku i trasie z Marrakeszu do wydm Erg Chebbi przez pustynię pisaliśmy szczegółowo w tym tekście.
Cisza, piasek i przestrzeń
Jeżeli mielibyśmy podsumować czas spędzony na wydmach Erg Chebbi tylko dwoma słowami, powiedzielibyśmy cisza i przestrzeń. CISZA na wydmach jest tak potężna, że zapominasz o zewnętrznym świecie. Jesteś tu i teraz, po prostu beztrosko cieszysz się każdą chwilą. Wokół Ciebie jest tylko drobniutki piasek i PRZESTRZEŃ. Nieważne w jaką stronę spojrzysz, nie zobaczysz nic więcej. Obóz, w którym nocowaliśmy miał tylko 6 namiotów i każdy z nich miał wokół siebie sporo przestrzeni. To tylko potęgowało nasze odczucia. Wokół nas była cisza i spokój.
„To właśnie z powodu tej absolutnej ciszy Berberowie cały czas wybierają koczownicze życie na pustyni” opowiadał nam Ali, właściciel obozu. „Wielu z nich kompletnie nie potrafi odnaleźć się w mieście i pośród cywilizacji”. Ali przez jakiś czas też mieszkał w mieście i organizował wycieczki na marokańską pustynię. Aż w końcu kilka lat temu postanowił porzucić miejskie życie i powrócić do korzeni. Założył swój własny camp i czuje, że żyje pełnią życia, choć życie na surowej ziemi jaką jest pustynia nie zawsze jest usłane różami.
Dzień i noc na pustyni
Na wydmach Erg Chebbi spędziliśmy dzień i noc. W umówionym miejscu czekał na nas brat właściciela obozu z samochodem terenowym. Wypożyczonym samochodem nie dojechalibyśmy na drugą stronę wydm, gdzie zlokalizowana jest większość pustynnych obozów. Nocleg rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem. Trochę szkoda nam było czasu na poszukiwania na miejscu, poza trafiliśmy na fajny, kameralny camp w naprawdę dobrej, promocyjnej cenie.
Pełna wrażeń była już sama droga do obozu. Mijaliśmy wielbłądy, inne duże i mniejsze obozowiska i trochę „skakaliśmy” samochodem po mniejszych wydmach. Aż w końcu dojechaliśmy do obozu, skąd po marokańskiej herbacie i dłuższej chwili relaksu ruszyliśmy na wydmy. Zachód słońca na wydmach, kolacja w obozie, tradycyjna muzyka przy ognisku, piękne niebo pełne gwiazd, wreszcie wschód słońca i zupełnie inne perspektywa widokowa na wydmy. Pyszne śniadanie z widokiem na wysokie wydmy w promieniach całkiem upalnego w marcu słońcu i błogie nicnierobienie w campie.
Świadomie nie zdecydowaliśmy się na wycieczkę do obozowiska nomadów połączoną z pokazem tradycyjnej muzyki i berber pizzą na pustyni. Oglądaliśmy kilka filmików z takich odwiedzin i uznaliśmy, że czulibyśmy się bardzo nieswojo wchodząc do czyjegoś namiotu. Muzykę słyszeliśmy przy ognisku, berber pizzę zjedliśmy w Rissani. Do Erg Chebbi przyjechaliśmy dla pustyni, wydm i natury. I na tym się skupiliśmy.
Erg Chebbi o zachodzie słońca
Godzinę przed zachodem słońca pojechaliśmy na wydmy na wielbłądach, choć przyznamy, że były one tak blisko, że mogliśmy też pójść na nie pieszo. Ale wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy. Poza tym Łukasz nigdy jeszcze nie jeździł na wielbłądzie. Ale do rzeczy. Zachód słońca to zdecydowanie najpiękniejszy czas na wydmach Erg Chebbi. To właśnie wtedy piasek przybiera najpiękniejsze barwy. Erg Chebbi wygląda cudownie w kolorze soczystej pomarańczy.
Zsiedliśmy z wielbłądów u podnóża wysokich wydm, zdjęliśmy buty i zaczęliśmy wspinać się po miękkim i ciepłym od słońca piasku. Spacer po wydmach choć bardzo przyjemny, wcale nie jest taki banalny. Nogi co krok zapadają się w piasku, ale kompletnie się tym nie przejmowaliśmy. Nie wiedzieliśmy, w którą stronę patrzeć. Widoki w każdym kierunku były fantastyczne i zapierające dech w piersiach.
Spacerowaliśmy, a nawet biegaliśmy po wydmach ciesząc się każdą chwilą. Aż nagle zaszło słońce, a wydmy zmieniły barwę, straciły intensywność, ich kolory zgasły. Powoli zaczęliśmy wracać do obozu, aby zdążyć zanim zrobi się chłodno i zapadnie zmrok. Na szczęście tego dnia noc nie była bardzo chłodna. Ani długa, bowiem kolejnego dnia wstaliśmy przed wschodem słońca koło 6:20, aby zdarzyć dojechać na wydmy i tam przywitać wyłaniające się słońce.
Erg Chebbi o wschodzie słońca
O 6:40 pojechaliśmy z właścicielem obozu zobaczyć wschód słońca na wydmach. Było jeszcze ciemno, poranek był bardzo rześki. Ali zapalił jeden z nielicznych krzaków na wydmach, aby się ogrzać. Rzucił nam, że słońce chyba zatrzymało się na dłuższą kawę nad Algierią, bo coś nie chce się podnieść. Spacerowaliśmy na bosaka, po zimnym, ale też orzeźwiającym piasku. Coraz bardziej odczuwaliśmy chłód poranka, że nagle pojawiły się pierwsze promienie słońca.
Wydmy rozświetliły się, ale miały inny kolor niż o zachodzie słońca. Również piękny, choć trochę mniej intensywny. Zdecydowanie warto pojechać na wschód słońca, ale to zachód gra na wydmach Erg Chebbi główne skrzypce. Jego nie można pominąć, bo właśnie wtedy kolory są najbardziej niezwykłe!
Po zjedzeniu śniadania zostaliśmy w naszym obozie do godziny 12-stej. Mogliśmy zostać dłużej, bowiem właściciel obozu, prowadzi politykę elastycznych godzin. Możesz przyjechać i wyjechać, o której Tobie pasuje. Niestety przed nami było 5 godzin w samochodzie i krótki postój w Rissani.
Nocleg w obozie na pustyni
Obóz, w którym się zatrzymaliśmy, położony jest bardzo blisko wysokich wydm, ale nie bezpośrednio na wydmach. Powód jest bardzo prosty. W 2019 roku rząd wprowadził nowe prawo i nakazał przenieść wszystkie obozy za koryto dawnej rzeki u podnóża wydm. Ali i inni właściciele musieli więc zbudować swoje obozy na nowo w innej lokalizacji. Natomiast pieszo bez problemu można dojść z obozu do wysokich wydm.
Samo miejsce jest bardzo kameralne, bowiem w Amskou Camp jest tylko 6 namiotów. Namioty są bardzo duże, pięknie udekorowane z dbałością o detale. Każdy namiot ma własną łazienkę, duże bardzo wygodne łóżka, ciepłe kołdry, a także gniazdka USB (gniazdka 220V są w namiocie głównym). Po nocy spędzonej na pustyni Wadi Rum w Jordanii, uznaliśmy, że tym razem chcemy mieć namiot z prywatną łazienką i trochę więcej komfortu. Za pobyt zapłaciliśmy 79 euro za dwie osoby.
W cenie było bardzo dobre śniadanie, bardzo dobra kolacja, herbata w każdym momencie, dojazd do obozu. Nie było żadnych ukrytych kosztów, dodatkowe opłaty są jedynie za przejazd wielbłądami (20 euro za osobę) i wycieczki po pustyni. Wspominamy o tym, ponieważ pierwotnie zarezerwowaliśmy pobyt w namiocie za 30 euro, ale kiedy policzyliśmy dodatkowe opłaty za kolację czy też dojazd do obozu, to wyszło nam porównywalnie jak w bardziej komfortowym campie. Warto na to zwrócić uwagę.
Obóz jest oddalony od innych campów, dzięki czemu jest naprawdę kameralnie i spokojnie. Po drodze mijaliśmy inne, najczęściej znacznie większe obozy, duża część z nich była zlokalizowana w bliskiej odległości od innych campów. Właściciel jest niezwykle przyjazny i pomocny, zawiózł nas bez dodatkowej opłaty na wydmy o wschodzie słońca. Fajna jest polityka zameldowania i wymeldowania – można przyjechać i wyjechać o dowolnej godzinie i korzystać z obozu. Jeżeli szukasz komfortowych warunków na wydmach, to bardzo polecamy to miejsce! Link do rezerwacji:Amskou Camp. Pamiętaj, że jeżeli zarezerwujesz nocleg na Bookingu przez nasz link to my dostaniemy niewielką prowizję, a Ty zapłacisz tyle samo. W ten sposób możesz podziękować nam za treści na blogu!
Nasze wrażenia
Jak wspomnieliśmy wcześniej nie był to nasz pierwszy pobyt i nocleg na pustyni. Mamy już pustynne doświadczenia chociażby z Jordanii. Wydmy Erg Chebbi i pustynia Wadi Rum to zupełnie inne przeżycia i widoki. Marokańskie wydmy Erg Chebbi to przede wszystkim piasek. Nie ma tutaj skał, skalnych łuków ani wąwozów jak to miało miejsce w Wadi Rum. Pod tym względem Wadi Rum jest bardziej zróżnicowana, ale kolorystyka, falistość i bezkres wysokich wydm Erg Chebbi jest niezwykle piękny. Tych dwóch miejsc nie da się porównać, trzeba odwiedzić je oba!
Dla nas Wydmy Erg Chebbi były zdecydowanie jednym z najpiękniejszych momentów podczas pobytu w Maroku. Zdecydowanie warto było jechać ponad 600 kilometrów z Marrakeszu, aby je zobaczyć! Zwłaszcza, że po drodze jest co zobaczyć! Chociażby piękne wąwozy Dades i Todra, o czym napiszemy w jednym z kolejnych tekstów z Maroka.
PS. Na koniec pustynna ciekawostka. Zastanawialiśmy się czy Berberowie jadają mięso wielbłądów. Okazuje się, że tak, jest ono dla Berberów afrodyzjakiem, z tego powodu podaje się ja na weselach.
Nasze marokańskie podróże:
Maroko
Lubisz nasze wpisy? Udostępnij je znajomym i śledź nas na Facebooku i Instagramie!