Ruchanki z fjutem, salami z gęsi, nalewka śmietanówka, ser kozi wędzony na sianie, pyry na kapuście, pierogi z gęsiną, burgery z jagnięciny, domowe krówki z płatkami róży, szare kluchy z zasmażaną kapustą, bogato okraszone cepeliny, myśliwska z dzika … to kilka z dziesiątek smaków, którymi można było się delektować na Festiwalu Smaku w kociewskim Grucznie. Na samą myśl o tym, co zjedliśmy znowu robimy się głodni! Festiwal Smaku w Grucznie to kulinarne niebo dla każdego smakosza, trzeba tylko uważać, żeby nie pęknąć z przejedzenia.
Na pierwszy rzut oka Gruczno to niewielka wieś jakich na Kociewiu i w województwie kujawsko-pomorskim jest wiele. Ale w jeden sierpniowy weekend zmienia się nie do poznania. Okoliczne pola stają się wielkimi parkingami, a wokół zabytkowego młyna rozciąga się po horyzont las pachnących i dymiących stoisk. Wielbiciele dobrego jedzenia przyjeżdżają na Festiwal Smaku w Grucznie z całej Polski, aby spróbować tego, co w kuchniach regionalnych jest najlepsze oraz zrobić zapasy na kolejne dni i tygodnie. Smakoszy nie liczy się tu w setkach, a w tysiącach. W ubiegłym roku pojawiło się ich aż 60 tysięcy, w tym roku było pewnie podobnie. Na szczęście stoisk i kuchni polowych jest tyle, że nikt głodny chodzić nie będzie.
Pierwsza rzecz, która wpadła nam najpierw w oczy i w nozdrza, a potem do żołądka, to pierogi z mięsem z gęsi z ekologicznego chowu i gęśburgery. Aromatyczne, pyszne, pięknie przyrumienione na naszych oczach.. Parę kroków dalej wypatrzyliśmy salami z gęsi, myśliwską z dzika i prawdziwe kabanosy. To były nasze pierwsze zakupy. Tuż obok skusiły nas domowe krówki z płatkami róży i makiem oraz burgery z jagnięciny. Chwilę później w plecaku wylądował ekologiczny ser kozi wędzony na sianie i kozie kulki marynowane w 28 ziołach w zalewie z oleju rzepakowego z pierwszego tłoczenia na zimno. Zaczynamy żałować, że zjedliśmy śniadanie i kolację dzień wcześniej, już wiemy, że mamy zdecydowanie za mało miejsca w naszych żołądkach.
Na kociewskim stoisku czeka na nas regionalny rarytas – ruchanki z fjutem. Ruchanki to drożdżowe racuchy smażone w głębokim tłuszczu. Nazwa pochodzi od „ruszenia” drożdży. Ruchanki tradycyjnie podaje się z fjutem, czyli smarowidła z maślanki i cukru lub miodu, Panie z koła gospodyń nie były tutaj zgodne. Oczywiście mówimy tutaj o prawdziwej maślance. Latem maślankę piło się na potęgę, aby schłodzić organizm, ale co zrobić z nią kiedy upały ustały? Zrobić fjut, posmarować ruchanki lub zapakować na zaś do słoika. Pełnia smaku bardzo często tkwi w prostocie, tak jest także tym razem, ruchanki smakują wyśmienicie!
Festiwal to nie tylko jedzenie, to także miody i nalewki. Od tych pierwszych wszystko się zaczęło. Pierwsza edycja Festiwalu Smaku w Grucznie była przed wszystkim świętem miodów, zarówno tych pitnych, jak i zamkniętych w słoikach. Z roku na rok produktów przybywało, dziś stoły uginają się pod mięsiwami, serami, miodami, chlebami, sokami, winami czy też nalewkami. Wśród tych ostatnich znaleźliśmy prawdziwy rarytas – nalewkę śmietanówkę. „Babcia dobry pomysł miała i przed dziadkiem bimber w śmietanę chowała”. Czy w taki sposób powstał pomysł na śmietanówkę, tego nie sprawdzimy. Sprawdziliśmy za to jak smakuje i smakuje naprawdę wyśmienicie!
Poza specjałami regionalnymi jak wojskowa grochówka, szare kluchy z kapustą czy pyry z gzikiem podawane na liściu kapusty, spróbować można było także kuchni litewskiej, bułgarskiej, węgierskiej, słowackiej czy gruzińskiej. Wyśmienite haluszki, wypieczone chaczapuri, cepeliny okraszone skwierczącymi skwarkami podawane z kwasem chlebowym, litewska wędzona słonina, pikantne leczo – potraw było tyle, że przez sześć godzin nie nie byliśmy w stanie spróbować nawet połowy biorąc po pół porcji na dwie osoby. Za rok musimy więc wrócić, aby posmakować to, czego w ten weekend nie daliśmy rady spróbować!
Informacje praktyczne:
- Wstęp na festiwal jest bezpłatny, całodniowy parking kosztował 6 zł
- Ceny są umiarkowanie rozsądne, przykładowo 3 pierogi z gęsi kupisz za 5 zł, gęśburger – 5 zł, burger jagnięcy – 10 zł, śmietanówka – 15 zł mała, 30 zł duża, szare kluchy z kapustą – 10 zł duża porcja, cepelin – 10 zł porcja, salami z gęsi 100 zł / kg, myśliwska z dzika 49 zł/kg
- Podczas festiwalu odbywa się Turniej Nalewek i Konkurs na Smak Roku
Wszystkie posty z Polski:
Polska
Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!
Nie mógłbym prowadzić bloga o jedzeniu, nie mógłbym pisać za wiele o jedzeniu, nie mogę jeść za dużo. Byłoby bowiem mnie dwóch 🙂
Łukasz w weekend kilka razy wspomniał, że musi sobie powiększyć żołądek, żeby móc próbować więcej! Nie wiem czy mam się śmiać czy martwić 😀
Ja bym się martwił. Chiny dały mi 20 kg w rok, więc dobrze, że nie podróżuję stricte kulinarnie, bo byłbym okrąglejszy od Makłowicza 🙂
Patrząc na ilość słodyczy, które pożera Łukasz, aż tak bardzo się nie martwię o niego!
wrzuciliście to przed 22:00 – brzydko! 😉
musieliśmy! nie mogliśmy już dłużej patrzeć na zdjęcia, bo dostalibyśmy skrętu kiszek! widzimy się w Grucznie za rok? 🙂
wydaje mi się, że możliwe
ja będę na pewno 😀
Wszystko pysznie wygląda, ale dlaczego wrzucacie to o takiej porze?! 🙂
Takie imprezy lubię! Pierwszy raz widzę miód rzepakowy, nawet nie wiedziałam, że taki istnieje.
istnieje, istnieje!
Aż musiałam wyguglować gdzie to Gruczno. Uwielbiam takie imprezy, a w Polsce jest ich zdecydowanie za mało. Tu moglibyśmy brać przykład choćby z Włochów ich „sagre” czyli świąt żywności. Gęsina, dziczyzna, miody i tyle smakowitości, że aż się oczami je…
Uwielbiam takie imprezy, tylko że wychodzę z nich z dwa razy większym brzuchem haha 🙂
my czuliśmy się na pewno okrąglejsi 🙂
Chyba trzeba by było mnie stamtąd wyturlać 😀 Wszystko brzmi strasznie smakowicie, a ja jestem łasuchem 🙂
Świetny pomysł na akcję oraz ciekawa, apetyczna relacja! Musieliście mieć twardy orzech do zgryzienia, czego by tu spróbować… Zaintrygowała mnie Śmietanówka, musi być pyszna!
Jak oparliście się pokusie jedzenia wszystkiego? To tak dobrze wygląda, że właśnie zrobiłam się głodna. Do tego te liczne nalewki.. kiedyś przyjdzie czas na spróbowanie śmietanówki, oj na pewno!
Fajnie było obserwować w swoim umyśle walkę brzucha z głowa. Brzuch definitywne odmawia, ale głowa wymyśla coraz to przeróżne argumenty, że może jednak się gdzieś tam zmieści… :]
Czasami są takie chwile w życiu ze człowiek przez chwile żałuje, że nie ma takich polików jak chomik 🙂
Warto tam naprawdę być i poczuć klimat miejsca.
Najlepsze czasy mojego dotychczasowego życia. Bydgoszcz i okoliczne wyjazdy. Święto Śliwki, festiwal w Grucznie, regionalne produkty na targach w Toruniu. Dziękuję za przypomnienie tego klimatu 🙂 Tęsknię za tamtym życiem 🙂
Szkoda, że się ne spotkaliśmy 🙁
„Pyry na kapuscie” – brzmi bardzo zachecajaco. 🙂
taka prosta rzecz, a taka dobra!
Hmmm tak poczytałem i orzekam, że jedzenie mnie kompletnie nie interesuje. Zamówiłbym sobie pajdę chleba ze smalcem i to byłby znakomity podkład pod powrót do wspomnianych tu źródeł festiwalu w Grucznie 🙂
Otóż skupiłbym się zdecydowanie na nalewkach i miodach. Kurcze co ja poradzę, że uwielbiam eksperymenty nalewkarskie? Że może czasami mi nie smakuje, ale mogę powiedzięć dlaczego i co mi nie pasuje. Ale to rzecz jasna po spróbowaniu, nalewki cytrynowe, jeżynowe, truskawkowe, malinowe, jagodowe… tak na tę ostatnią czekam w tym roku, by dojrzała pod bacznym okiem mego mistrza taty 😀
I wychodzi na to, że z nalewkami mam tak samo jak ludzie z jedzeniem 😉 I chyba dla tych smakołyków móglbym pojechac do Gruczna. Byłbym wśród 60 tysięcy tym 60 tysięcy pierwszym 😉
ruchanki z fjutem? nie mam pytań hahah 😀